Wykonanie
Słońce i ładna pogoda nie były nam dane w tegoroczny weekend majowy. Dzisiejsza pogoda też nas nie rozpieszcza. Na termometrze u mnie na wsi 10 stopni, do tego wieje lodowaty wiatr. Na dni zimne, pochmurne i deszczowe najlepszym rozwiązaniem jest kawałek
czekolady. Ale co jeśli mamy ochotę na więcej? Wtedy warto zrobić 12
czekoladowych muffinek, w których zaraz po wyjęciu z piekarnika
czekolada w środku rozpływa się w ustach, a te na zimno są równie dobre. Gdy natomiast wyjdzie już słońce, warto jedną babeczkę pokruszyć i dodać do
lodów waniliowych. Będzie przepysznie. Co ważne, robi się je migiem - 20 min i można jeść!
CZEKOLADOWE MUFFINY
Przepis pochodzi od Nigelli Lawson1 i 3/4 szklanki
mąki2 łyżeczki
proszku do pieczenia1/2 łyżeczki
sody2 łyżki ciemnego, gorzkiego
kakaoniecałe pół szklanki
cukru (Nigella proponuje tu aż 3/4 szklanki, jednak uważam, że jest to stanowczo za dużo)3/4 szklanki deserowych
groszków czekoladowych (chocolate
chips)1 szklanka
mleka1/3 szklanki + 2 łyżki
oleju1
jajko1/2 łyżeczki ekstraktu
waniliowego (tu także Nigella proponuje użyć całej łyżki, ale moim zdaniem wystarczy tyle)Potrzebne będą: forma na 12 muffinek, 12 papilotek, 2 duże miski, trzepaczka lub mikser.Piekarnik rozgrzać do 180 stopni.Do jednej miski dodać wszystkie suche składniki:
mąkę,
proszek do pieczenia,
sodę,
kakao,
cukier,
groszki czekoladowe. Wszystko wymieszać. Do drugiej miski dodać wszystkie "mokre" składniki:
mleko,
olej,
jajko i ekstrakt
waniliowy. Składniki najpierw wymieszać osobno, następnie połączyć.Nakładać do papilotek umieszczonych w formie do muffinek, do ok. 3/4 wysokości.Piec przez ok 15-20 min.Podawać posypane
cukrem pudrem.
Teraz chciałabym jeszcze wyjaśnić moją dwu-miesięczną przerwę w blogowaniu, zresztą w gotowaniu też. Było to spowodowane natłokiem różnych zawirowań życiowych. Przeprowadziłam się na
wieś, walczyłam z uczelnianymi
guru i unią europejską, którzy postanowili odebrać mi mój wymarzony wyjazd na erasmusa do Turcji, walczyłam też z piekarnikiem moich rodziców, który piecze zupełnie inaczej niż mój. Próbuję teraz na nowo po 7 latach poskładać moje nowe życie, życie na wsi z rodzicami, co wierzcie mi nie jest takie proste. No właśnie, nie miałam nawet za wiele czasu na gotowanie. Musiałam zmierzyć się z przemodelowaniem naszej mini-kuchni tak, żeby zmieściły się tam moje patelnie, garnki, blachy do pieczenia i naczynia. Niestety, gdzieś zawieruszyło się jedno z pudeł i nadal nie
mogę go odnaleźć, a były tam moje ulubione miseczki i inne pierdoły potrzebne do zdjęć. Mam nadzieje, że wkrótce się gdzieś pojawią. Tyle u mnie. Mam nadzieje, że babeczki
czekoladowe będą warte czekania na jakikolwiek wpis. Pozdrawiam schowana pod kołdrą, Weronika :)