Wykonanie
Dokładnie rok temu, licząc od dzisiaj, opublikowała na blogu swój pierwszy post i tym samym zaczęłam blogerską przygodę.Od tej
pory blog pozostaje moim wiernym przyjacielem, stałym elementem codzienności. Niestety ostatnio, ze względu na ogrom innych obowiązków, nie mam tyle czasu, ile bym chciała na gotowanie i opracowywanie postów. Staram się jednak na bieżąco odpowiadać na komentarze, zaglądać na Życie smakiem się toczy na Facebooku, a myślami stale jestem na blogu i obmyślam nowe przepisy.Rok temu
pisałam o moich wątpliwościach związanych z pomysłem założenia bloga. Dzisiaj
mogę powiedzieć, że były one zupełnie bezpodstawne. Prowadzenie bloga to przyjemność, oderwanie od rzeczywistości, zabawa, która całkowicie mnie pochłonęła. Przez ostatni rok bardzo rozwinęłam swoje kulinarne umiejętności i wciąż uczę się nowych rzeczy. Przy każdej okazji myślę o tym, co mogłabym ugotować, opisać i sfotografować. Kupuję coraz więcej książek kucharskich, odwiedzam najróżniejsze strony i blogi związane z kulinariami i jedzeniem. W restauracjach nie tylko oddaję się przyjemności jedzenia, ale również w myślach rozkładam dania na czynniki pierwsze i zastanawiam się, jak mogłabym odtworzyć je w domu.W ten sposób powstało jedno z lepszych dań, które ugotowałam - spaghetti allo scoglio - czyli spaghetti z
owocami morza. Przepis jest wypadkową wielu dań, których próbowałam we Włoszech i w Chorwacji, ale również we włoskich restauracjach w Polsce. O tym, jak najlepiej przygotować pastę z
owocami morza niejednokrotnie czytałam w najróżniejszych książkach kucharskich, z uwagą
śledziłam ruchy kucharzy w programach telewizyjnych. Ugotowałam je już jakiś czas temu, ale z publikacją czekałam na tak zwaną specjalną okazję. Myślę, że pierwsza rocznica istnienia bloga to dobry moment. Tym bardziej, że za oknem szaro, buro i zimno... Warto więc choć na talerzu
mieć choć odrobinę lata i wspomnienia wakacji...
Składniki na 5-6 porcji600 g
makaronu spaghetti (u mnie pół na pół zwykłe spaghetti i
makaron barwiony sepią)mieszanka
owoców morza (wybrać według uznania i asortymentu w sklepie)5-6 langustynek (scampi, duże
krewetki) - po jednej na osobę500 g
krewetek w pancerzykach (użyłam gotowanych, niemrożonych)250 g muli250 g ośmiorniczek500 g
pomidorków koktajlowych200 ml
białego winapęczek
natki pietruszki4-5 ząbków
czosnkuoliwa z oliwek extra vergine
sól,
pieprzPonadto przygotowania spaghetti allo scoglio potrzebne będą:bardzo duży garnek do ugotowania
makaronubardzo duża głęboka patelnia "wokopodobna"garnek do ugotowania muli (najlepszy będzie płaski o dużej średnicy) z pokrywkąPrzygotowanie
Pomidorki przekroić na pół.
Czosnek obrać. Dwa ząbki drobno posiekać, pozostałe rozgnieść płaską stroną noża.
Natkę pietruszki poszatkować.Mule dokładnie umyć pod bieżącą
wodą i oskrobać. Wyrzucić otwarte muszle, które nie zamykają się po postukaniu o blat stołu.W dużym garnku zagotować
wodę na
makaron. Posolić.
Makaron ugotować na twardo (ok. 4 minuty krócej niż podano na opakowaniu). Na koniec
makaron dodajemy na patelnię z sosem i podgrzewamy przez chwilę - w ten sposób
makaron się dogotuje, dlatego "wyjściowo" nie może być idealnie al dente .W płaskim garnku rozgrzać 2 łyżki
oliwy. Dodać posiekany
czosnek. Chwilę podsmażyć, żeby
czosnek się zeszklił, ale nie zbrązowiał.Zwiększyć ogień do maksymalnego. Wrzucić mule. Chwilę poruszać patelnią.
Małże zalać 100 ml
wina. Patelnię przykryć pokrywką. Gotować kilka minut do czasu, aż muszle się otworzą (wyrzucić te, które pozostały zamknięte!).Odcedzić, zachowując sos . Ugotowane
małże odstawić na bok, pod przykryciem.Na drugiej patelni rozgrzać kilka łyżek
oliwy. Dodać ząbki
czosnku. Podsmażać chwilę i usunąć z patelni zanim zbrązowieją.Teraz na patelnię po kolei należy dodawać
owoce morza.Najpierw na patelnię przełożyć langustynki. Podsmażać przez ok. 2 minuty.Dodać
ośmiorniczki i podsmażać ok. 2 minuty.
Ośmiorniczki podczas smażenia z szarych i sflaczałych zamieniają się w jędrne, fioletowe mini
ośmiorniczki z uroczo podkręconymi
mackami. :)Wlać pozostałe
wino.Na patelnię wrzucić
pomidorki i ok. 2 łyżek gałązek
natki pietruszki. Dusić wszystko przez ok. 3 minuty, po czym wyjąć langustynki z patelni. Odłożyć na bok, przykryte folią aluminiową. Ugotowana langustynka wygląda bardzo podobnie do surowej (wciąż jest różowa), jednak patrząc od
spodu na
mięso w ogonie wyraźnie widać różnicę: surowe
mięso jest białawe, ale przezroczyste. Ugotowane natomiast jest białe i nietransparentne.Na patelnię wrzucić
krewetki. Wymieszać dokładnie zawartość patelni.Wlać sos zachowany z gotowania muli. Posolić do smaku i hojnie doprawić świeżo zmielonym
pieprzem. Wymieszać.Dusić wszystko pod przykryciem przez ok. 3-4 minuty.Na koniec do patelni z sosem dodać odcedzony
makaron. Wsypać pozostałą
natkę pietruszki (listki). Skropić
oliwą. Wymieszać wszystko dokładnie.Dodać ugotowane mule i langustynki.Przykryć patelnię pokrywką i trzymać na małym ogniu jeszcze przez 2 minuty.Razem z potrawą podać świeży
biały chleb (
bagietkę, ciabattę) do zebrania sosu z dna talerzy i patelni. Na
stole postawić również naczynia na skorupy*, muszle itp.Smacznego !* Skorup, szczypców, pancerzyków i głów po krewetkach nie należy wyrzucać - warto umieścić je w garnku, zalać litrem
wody i gotować przez ok. 45-60 minut na wolnym ogniu. Po odcedzeniu otrzymamy bardzo aromatyczny
wywar z
owoców morza (podobno większość smaku skorupiaków znajduje się w szczypcach i głowie) - idealny do przygotowania risotto z
owocami morza!