ßßß
Skuszona wieloma zdrowotnymi właściwościami kaszy jaglanej - nabyłam drogą kupna. Internety rozpisują się, że taka wspaniała, że białko ma, że pomaga odkwasić organizm, że ma krzemionkę która zbawiennie wpływa na włosy, paznokcie i stawy, że antywirusowa, że w ogóle wszystko robi, tylko nie odkurza.Kaszę kojarzyłam jako dobry dodatek do obiadu, więc ugotowałam zgodnie z instrukcją. Okazało się, że hm. Że jednak wolę jęczmienną ;) ale nie poddawałam się w znalezieniu jakiejś formy jaglanki która by mi przypasowała, i znalazłam. O tutaj znalazłam przepis na kluski z kaszy jaglanej lub pęczaku i rach ciach wzięłam się do przygotowania ich. Okazały się pyszne, sycące, smaczne zaraz po ugotowaniu jak i odsmażane na następny dzień. Robi się je dość szybko i można podać z sosami, mięsem, rybą i w sumie wszystkim innym, co nam przyjdzie do głowy. Ja zjadłam je z gotowaną kiszoną kapustą i pasztetem grzybowo-jajecznym.Składniki (na 2 porcje):100g kaszy jaglanej2 jajka1 duża cebula3 łyżki mąki3 łyżki bułki tartejSól, pieprz, ostra paprykaCzas wykonania : 30-40minKoszt: 3-4zł
Wykonanie:Kaszę jaglaną wysypujemy na dno garnka z grubym dnem i prażymy przez chwilę, aż zacznie pachnieć, ciągle mieszając. Po tym kaszę płuczemy aż woda będzie czysta, zalewamy wodą w ilości dwukrotnie przewyższającej kaszę, solimy, przykrywamy i gotujemy na małym ogniu, nie mieszając. Kasza powinna wchłonąć całą wodę i być miękka, jeżeli wciąż jest twarda, to można dolać odrobinę wrzątku i odstawić na 10-15 minut żeby "doszła". Kaszę lekko studzimy, wsypujemy do miski. Cebulę kroimy w drobną kosteczkę, podsmażamy na patelni na odrobinie masła, mieszamy z kaszą. Dodajemy pozostałe składniki i mieszamy, doprawiając solą, pieprzem i papryką do smaku. Ciasto powinno być kleiste ale dość gęste. W dużym garnku gotujemy dużą ilość osolonej wody. Na wrzątek wrzucamy kluski - nabieramy ok. pół łyżki masy i wrzucamy do garnka z gotującą się wodą. Gdy wypłyną, po ok. 5 minutach - przykrywamy i gotujemy jeszcze ok. minuty. Odcedzamy i podajemy z dodatkami.Z innej beczki:Perypetie mojej drugiej operacji opisuję częściej na facebooku, niż tutaj, więc zachęcam do polubienia fanpage'a - tam się często pojawiają moje przemyślenia i inne takie ;) w każdym razie - jestem już bezzłomowa, niestety nie udało mi się wydębić śrubki na pamiątkę, ponoć to nielegalne. Z dnia na dzień rana boli coraz mniej, w przyszłym tygodniu wyciąganie szwów a później to już chyba z górki :))