Wykonanie
Meczu tym razem nie skomentuję....:(Plątałam się po mieszkaniu rozmyślając nad obiadem. Zupełnie nie mogłam odnaleźć smaku, na który miałabym chęć. W lodówce, jak mało kiedy nie było nic ciekawego a "zmęczona" po spotkaniu z moimi dziewczynkami, nie miałam ochoty na zakupy;) Musiałam zadowolić się tym, co miałam w domu. Patrząc na więdnącą już
rucolę przypomniałam sobie słowa mojej kochanej babci, która jak mantrę powtarzała, że nie wolno marnować jedzenia....I tak oto, mając w głowie dźwięk jej słów, zwiędnięte listki
rucoli szybciutko wylądowały w blenderze a zaraz za nimi kilka innych aromatycznych składników. Nie mogłabym jej podać w formie sałatki ale na pesto nadała się idealnie. Przygotowanie pesto trwało 3 minuty, wystarczyło ugotować
makaron i mogłam zaspokoić swój apetyt:) Niestety nie mam zdjęć poszczególnych składników oraz procesu przygotowań, gdyż wszystko powstało z przypadku i nie było planowane. Jednak jest to tak
banalne, że nie wymaga żadnych instrukcji obrazkowych i na pewno sobie poradzicie!;)))
Składniki:100 g
rucoli (oczywiście nie musicie czekać aż Wam zwiędnie;))1/3 pęczka
natki pietruszki (samych listków)2 ząbki
czosnku60 g
parmezanuskórka otarta z jednej
cytrynysok z dwóch
cytrynok 1/2 szklanki
oliwy z oliwekszczypta
soliPrzygotowanie:Do blendera wrzucacie
rucolę,
pietruszkę, wyciśnięty przez praskę
czosnek, skórkę i
sok z cytryny (ja zużyłam sok z dwóch
cytryn ale jego ilość zależy od ich wielkości i tego jak są soczyste wiec dodawajcie stopniowo do smaku). Zetrzyjcie
parmezan i dodajcie do reszty składników. Wlejcie trochę
oliwy i wszystko dokładnie zmiksujcie.
Oliwy dodawajcie stopniowo. Pesto powinno być dość gęste. W razie potrzeby doprawcie do smaku
solą. A teraz wciskacie guzik blendera, czekacie kilkanaście sekund aż wszystko dokładnie się połączy i gotowe!:) Aby pesto dłużej zachowało świeżość, przełóżcie je do słoiczka i zalejcie
oliwą, która zabezpieczy je przed dostaniem się powietrza, dzięki
czemu postoi w lodówce dłużej - o ile nie zjecie go od razu;)