ßßß Cookit - przepis na Nie dla mnie, czyli sernik lukrecjowy

Nie dla mnie, czyli sernik lukrecjowy

nazwa

Wykonanie

Kiedy przyjechałam do Danii, z przyjemnością kosztowałam nowych smaków. Jednym z nich była lukrecja, która... Zdecydowanie nie przypadła mi do gustu. Podejmowałam wiele prób, za każdym razem jednak kończyło się tak samo - skrzywioną miną i jak najszybszym połknięciem, żeby nie czuć już tego smaku w ustach. Popicie, i to czymś innym niż wodą, było koniecznością. Jeden jedyny raz zjadłam całego cukierka bez nieprzyjemnych odczuć. Poczęstowała mnie nim mama C. - nigdy więcej nikomu się ta sztuczka nie udała. To zdecydowanie nie jest dla mnie, nie mam pojęcia, jak Duńczycy mogą się tak lukrecją rozkoszować...
Pomyślałam jednak, że może jeśli sama coś z lukrecją przygotuję, to wtedy mi zasmakuje. Postawiłam na sernik, bo te uwielbiam.
C. próbował w trakcie przygotowań, ja troszkę się bałam. Odruchowo oblizałam łyżkę przed wrzuceniem jej do zlewu - aż mnie skręciło... Byłam przerażona, bo sernik był wyjściowy - współpracownicy C. umówili się na spotkanie, ja miałam zapewnić desery. Kiedy dojechaliśmy na miejsce, a gospodarz oświadczył, że nie może się doczekać sernika, bo to jego ukochane ciasto, aż przeszły mnie ciarki. Przewidywałam katastrofę, i gdy deser wjechał na stół, siedziałam jak zaczarowana w kącie kanapy i czekałam na efekty.
Po pierwsze, wszyscy byli bardzo zaskoczeni, że nie chcę spróbować własnego ciasta. Kiedy wytłumaczyłam im, że nie przepadam za lukrecją, stwierdzili, że to bardzo miłe z mojej strony, że przygotowałam coś dla nich.
Trzy czwarte sernika zniknęło nie wiadomo kiedy, były dokładki i pomlaskiwania. Ciasto okazało się ogromnym sukcesem, a gospodarza wprawiłam w euforię odmawiając wzięcia reszty do domu. Podobno zjadł całość na śniadanie następnego dnia, ale nie jestem pewna, czy to możliwe...
Jeśli lubicie lukrecję, ten sernik z pewnością Wam przypadnie do gustu. Jeśli jej nie lubicie, nie zawracajcie sobie głowy. Jeżeli jej nie znacie, spróbujcie, ciasto z pewnością Was zaskoczy. Lukrecja bowiem jest zupełnie wyjątkowa - albo się ją kocha, albo nienawidzi. I żeby to zrozumieć, trzeba spróbować.
Składniki:
(na tortownicę o średnicy 20 cm)
spód:
130 g ciastek digestive
60 g masła
masa serowa:
400 g serka kremowego
400 ml śmietany kremówki (38%)
200 g cukru pudru
sok z 1 cytryny
5 listków żelatyny
2 , 5 łyżeczki lukrecji w proszku
ziarenka z 1 laski wanilii
czarny barwnik spożywczy
dodatkowo:
50 g cukierków o smaku lukrecji
Ciastka pokruszyć.
Masło rozpuścić i przestudzić, wymieszać z ciastkami. Masę przełożyć do formy wyłożonej papierem do pieczenia, ugnieść na dnie.
Schłodzić w lodówce przez 20-30 minut.
Żelatynę namoczyć w zimnej wodzie.
Serek utrzeć z cukrem pudrem i sokiem z cytryny. Kremówkę ubić na sztywno, wymieszać z serkiem. Masę podzielić na dwie równe części. Do jednej dodać wanilię, wymieszać. Do drugiej lukrecję i czarny barwnik, wymieszać.
Połowę żelatyny rozpuścić, wymieszać z masą lukrecjową. Przełożyć do formy, wstawić do lodówki na 15-20 minut.
Rozpuścić resztę żelatyny, wymieszać z masą waniliową. Wyłożyć do formy, wyrównać wierzch. Wstawić do lodówki na 3-4 godziny, a najlepiej na całą noc.
Przed podaniem udekorować cukierkami.
Smacznego!
Sernik miał być piękny, czarno-biały. Niestety, mój barwnik się nie sprawdził, i mimo, że dałam całe opakowanie, masa wyszła bardzo ciemno szara, taka trochę betonowa... Mnie rozczarowała, nikt więcej nie zwrócił na to uwagi. Sami zdecydujcie, czy chcecie ją barwić, czy zostawić białą.
Drugim ciastem, które ze sobą zabrałam, było brownie z przepisu na borwnie bazyliowo-cytrynowe, tyle, że zamiast bazylii i cytryny, dodałam świeżych jagód. Zrobiło niekłamaną furorę, wszyscy się nim zachwycali. Zdecydowanie najlepsze brownie, jakie jadłam do tej pory.
Źródło:http://razadobrze.blogspot.com/2014/03/nie-dla-mnie-czyli-sernik-lukrecjowy.html