ßßß
A teraz najważniejsza sprawa. Związana z czosnkiem oczywiście, który chroni doskonale przed wampirami! Odkąd mam pełen zamrażalnik czosnku niedźwiedziego nie widziałem ani jednego krwiopijcy ;-)Obiecałem Maggie historię o pasterzach, wampirach, zwłokach! Historię związaną z miejscem mojego zamieszkania. Oczywiście zapomniałem o tym, bo mam doskonałą pamięć, ale bardzo krótką :-)Zatem, tak się składa, że mieszkam we Wrocławiu, a dokładniej na Muchoborze Wielkim. Teraz to osiedle - cześć Wrocławia, ale do 1951 roku Muchobór był wsią. I to bardzo starą wsią, bo wzmiankowano o niej już w 1155 roku. Zresztą jako ciekawostkę dodam, że spotkali się w niej TRZEJ KRÓLOWIE! I nie był to Kacper, Melchior i Baltazar :-D Serio, serio!!!Z Muchoborem związana jest tajemnicza legenda. Dotyczy ona zarazy, która w 1517 roku nawiedziła Wrocław. "Czarna Śmierć", bo o niej mowa, przetrzebiła wówczas populację Wrocławia i okolic. Oczywiście "mądre głowy" zastanawiały się co też mogło wywołać tak niespotykane wydarzenia. Rozeszła się wówczas plotka, że jej przyczyną są czary Owczarza z Muchoboru, który niedawno zmarł (wówczas owczarzy bardzo często podejrzewano o czarnoksięstwo i średniowieczne voodoo). Jakiś starzec podobno widział jak rzeczony Owczarz nocami wysysał krew z mieszkańców Wrocławia, szerząc tym samym zarazę (taki średniowieczny, malaryczny komar - z rumuńskiego wampir). Doradził, by ludzie udali się na cmentarz, na którym ów Owczarz był pochowany, odcięli mu głowę i pochowali ją poza murami nekropolii.Tłum ludzi rzucił się na przykościelny cmentarz jak dziś na otwarcie nowej galerii handlowej. Wykopano ciało, które, jak się okazało, nie uległo rozkładowi, a wręcz wyglądało jakby żywcem wzięte z programu "TAP MADL". Było zupełnie nagie, tylko w ustach zmarłego znaleziono strzępy szmat splamionych świeżą krwią. Uznano, że upiór pożarł swe odzienie, a nocami nawiedzał ludzi, wysysając z nich krew i sprowadzając chorobę i śmierć (a mógł wejść na Durszlaka i coś smakowitego znaleźć).Za radą tego "niezwykle mądrego" Starca łopatą odcięto głowę Owczarzowi i pogrzebano ją poza cmentarzem. Sposób okazał się skuteczny - upiór przestał się szwendać po okolicy i zaraza wkrótce wygasła.Oczywiście z Wrocławiem związana jest cała masa legend, więc gdybyście mieli ochotę na nie to oczywiście jako ciekawostkę zamieszczę - to taki test, czy w ogóle ktoś to czyta i dotrwał do końca :-PA przepis pochodzi z portalu chefkoch.deSkładniki:200 g liści czosnku niedźwiedziego50 g orzeszków piniowych50 g ziaren słonecznika, łuskanych50 g ziaren dyni, łuskanych100 g parmezanu, startego3 ząbki czosnku250-350 ml dobrej oliwy z oliwekpieprz, morska sól gruboziarnista - do smaku
Wszystkie ziarna podprażyć na suchej patelni tak, aby nie zmieniły zbytnio koloru. To nada im fajny smak i ułatwi ich zmiksowanie.Liście umyć i dokładnie osuszyć, następnie z grubsza przesiekać. Włożyć do malaksera, dodać czosnek przeciśnięty przez praskę i uprażone ziarna. Dodać 250 ml oliwy i dobrze zmiksować. Jeśli konsystencja pesto jest zbyt gęsta dodać jeszcze oliwę. Wymieszać masę z serem, to na pewno trochę zagęści sos, więc w razie czego oliwa pod ręką ;-). Doprawić solą i pieprzem.Gotowe pesto przełożyć do wyparzonych słoiczków, nie ładować do pełna. Po załadowaniu sosu nalać na wierzch 1 cm warstwę oliwy. To zablokuje dostęp powietrza do pesto i zachowa jego świeżość i aromat. Zamknięty słoiczek owinąć w folię aluminiową (brak światła utrzyma kolor) i przechowywać w lodówce nawet pół roku.Wkrótce na pewno pojawią się przepisy z dodatkiem czosnkowego pesto.Smacznego :-)