Wykonanie
Na fali eksperymentowania z różnego rodzaju naleśnikami, placuszkami, omletami czy pankejkami przyszła
pora i na bliny.Na bliny zwróciłam uwagę już jakiś czas temu, ale dopiero jak je pokazała na swoim blogu Sylwiam7, to dojrzałam do ich zrobienia. Przewertowałam też inne przepisy i okazało się, że często bliny są robione albo na
mące gryczanej, albo pół na pół pszenna z gryczaną - Sylwiam7 zrobiła tylko na pszennej. Zdecydowałam się zrobić wg jej przepisu, ale z dodatkiem
mąki gryczanej. Ponieważ
mąki nie miałam, więc zmieliłam
kaszę gryczaną i wyszło ok;)Pierwsze bliny zrobiłam wczoraj; dałam trochę za dużo
mleka i ciasto wyszło bardziej naleśnikowe (choć dobrze wyrosło) i bliny wyglądały jak płaskie pankejki.Dzisiaj zrobiłam z mniejszą ilością
mleka, ciasto wyszło gęste, tak że się nie dało go wylewać na patelnię, musiałam nakładać je łyżką, ale bliny wyszły takie, jak chciałam, czyli bardziej podobne do racuchów:)Składniki na 4 spore bliny:* 100 g
mąki pszennej graham typ 1850* 50 g
mąki gryczanej* 15 g
drożdży* 200 ml ciepłego
mleka* 40 g
masła (roztopionego i ostudzonego)* duże
jajko* 1/3 łyżeczki
cukru* trochę
soliNajpierw miałam zamiar zrobić sobie bliny na śniadanie, ale jak doczytałam, że ciasto ma wyrastać 2 godziny, to mi odeszła ochota na to i zrobiłam na kolację;)Łyżkę
mąki,
drożdże i trochę
cukru zalałam ok. 50 ml ciepłego
mleka. Zmiksowałam, przykryłam i odstawiłam na 10 minut. W tym czasie odmierzyłam pozostałe składniki,
białko ubiłam na sztywno, a
mąkę z
żółtkiem,
masłem i ciepłym
mlekiem zmiksowałam. Dodałam do tego zaczyn i na końcu delikatnie wmieszałam
białko. Znów przykryłam i zostawiłam w cieple na ok. 2 godziny. Pięknie wyrosło!Zamieszałam delikatnie i przystąpiłam do smażenia, z tym, że 3 bliny usmażyłam tak jak naleśniki, czyli na patelni tylko muśniętej
olejem, a jeden usmażyłam na tłuszczu, tak jak placki ziemniaczane.Dodatek gryki nadał im specyficzny smak, mnie on bardzo spasował:)Wczoraj jedliśmy je rodzinnie (oczywiście zrobiłam ich więcej) i w 3 wersjach: z kwaśną
śmietaną, musem
malinowym ze
śmietaną oraz z
kawiorem (ikrą
śledziową). Mnie najbardziej smakowała wersja słodka, mojemu mężowi i córce wersja z samą
śmietaną, kawiorowa najmniej nam podeszła.Dzisiaj
jadłam sama i zrobiłam z
kawiorem i dodatkiem
śmietany oraz autorską, hehe, wersję z
polędwicą łososiową i
serkiem z
ziołami (z przewagą
bazylii) i obie wersje były tym razem pierwsza klasa!!!Różnica natomiast
między wersją smażoną w tłuszczu i bez jest minimalna, choć chyba bardziej jednak smakowała mi ta lżejsza, bez tłuszczu.Debiut blinowy, choć w dwóch etapach, uważam za wielce udany:)Tutaj wersja smażona w
oleju:
I w przekroju:
A tutaj wersja lżejsza:
I w przekroju:
"Kiedy wybieramy wdzięczność za obfitość, której doświadczamy, zamiast skupiania się na tym, co nas w życiu ominęło... doświadczamy prawdziwego nieba na ziemi"Sarah Ban BreathnachKomentarze