ßßß
Rokrocznie mniej więcej od połowy grudnia słuchamy też około świątecznych piosenek "z dzwoneczkami". Od wielu już lat kolekcjonuję cudne świąteczne piosenki z całego świata - im bardziej egzotyczne, w ciekawych językach, tym bardziej mnie radują takie "odkrycia". Lubię, gdy przedświątecznie kołysze wszystko wokół, nawet jeśli to odrobinę kiczowate. Bardzo żałuję, że w Polsce oprócz wielu przepięknych w końcu kolęd, nie ma jednak takich prostych piosenek 'z dzwoneczkami'....A czy już wzięliście udział w Noël, noël - muzycznym konkursie gwiazdkowym? - serdecznie zapraszam!Znalazłam niedawno taką właśnie "klementynkową" piosenkę, czyli 'w oczekiwaniu"..."It's beginning to look a lot like Christmas" Michaela Buble - posłuchajcie :)
Cała gwiazdkowa płyta Michalea Buble "Christmas" jest naprawdę przyjemna - możecie spokojnie wpisać ją w liście do Mikołaja :)Ja już ją mam i piekąc ciasto klementynkowe podsłuchuję nowych utworów i znanych świątecznych piosenek.Dobrze się słucha :)Ciasto klementynkowe piekę od 2005 roku, jeśli dobrze pamiętam. W TV akurat szła pierwsza seria programów Nigelli Lawson - "Nigella Bites". W odcinku "Weekend" Bogini zaczyna w nocy piec ciasto z ... całych, gotowanych klementynek. Nie, no mówię sobie - obłęd! Może to i ta atmosfera nocnego pieczenia w programie dodatkowo na mnie wpłynęła, ale... następnego dnia popędziłam na bazarek po klementynki, upiekłam ciasto i ... przepadłam.Mam wiele znajomych i koleżanek, które nie mają "kuchennego kręćka" - nie czytają blogów kulinarnych, nie oglądają kuchni.tv, nawet książek kucharskich mają na półkach może dwie, czy trzy, a o magazynie Kuchnia nigdy nie słyszały. Czasem któraś z ich, wiedząc o mojej "kuchennej przypadłości", pyta - "słuchaj, czy nie masz fajnego przepisu na Święta?" . To właśnie ciasto polecałam im już wiele wiele razy i zawsze najpierw wzbudza nieufność "całe? gotować", a potem lawinę podziękowań za podpowiedzenie pomysłu Nigelli - "och goście byli zachwyceni, podjadałam sama w spiżarni, cudowne! już zawsze będę piekła na Święta!".Zobaczcie najpierw jak robi je nocą Nigella... (zaczyna się ok 1:30 min)...a potem pędźcie po klementynki - ja w tym roku mam organiczne z Sycylii!! a już koniecznie upieczcie to ciasto na Święta.
Ciasto jest puszyste, baaardzo wilgotne, pobudza ślinianki, że uchhh! jak mawiają Amerykanie "it's mouth watering" :) Jest nieziemskie w smaku, cudooownie pachnie i można je jeść bez końca. Jeśli tylko nie masz wielkiej rodziny, ciastem możesz cieszyć się przez kilka dni - bardzo długo pozostaje świeże, a na dodatek jest bezmleczne i bezglutenowe, zatem gdybyś miał alergika w domu - będzie jak znalazł.4-5 klementynek (około 375 g) – najlepiej niewoskowanych, z upraw ekologicznych6 jajek225g cukru250g zmielonych migdałów1 łyżeczka (z czubem) proszku do pieczeniaRozgrzej piekarnik do 190°C i przygotuj tortownicę średnicy ok. 24cm - wysmaruj ja i wysyp mąka lub bułką tartą (jeśli ma być bezglutenowe, użyj formy o nieprzywierających ściankach lub wyłóż je papierem do pieczenia).Klementynki w całości (w skórkach) włóż do garnka z zimną woda i gotuj przez 2 godziny - ja zawsze dociskam je nieco mniejsza od garnka przykrywką. Po tym czasie odlej wodę, odsącz je i poczekaj aż ostygną, przetnij na pół i wyjmij pestki (jeśli są).Następnie całe owoce, razem ze skórkami zmiksuj dokładnie na papkę. Dodaj do nich jajka, cukier, migdały i proszek do pieczenia i nadal miksuj razem w malakserze. Ciasto jest i ma być rzadkie. Wlej ciasto do tortownicy i piecz w piekarniku ok. godziny (do suchego patyczka). Po ok. 40 minutach przykryj lekko ciasto folią alu, by się nie zrumieniło za mocno. Po upieczeniu dokładnie wystudź i wyjmij z formy dopiero, gdy będzie całkiem zimne. Czasem oprószam je tylko pudrem, czasami snuję czekoladowe wstążki, było już z marcepanem na wierzchu, ale wspaniała jest nawet bez dodatkowych upiększeń. Smacznego :)