Wykonanie
Nadeszła u mnie era wszelkiego rodzaju past i pasztetów. Wszystko dlatego, że
doszłam do wniosku, że bycie wegetarianką jest już dla mnie za mało konsekwentne i powinnam zostać weganką. Dziś nie będzie więcej wyjaśnień, za jakiś czas napiszę Wam o moich przemyśleniach. Dziś tylko tyle, że pasty do
chleba pozwalają mi na rezygnację z wszelkiego rodzaju
serów. Słowo rezygnacja pewnie kojarzy Wam się ze stratą, dla mnie natomiast jest to ogromny zysk, gdyż właśnie zastanawianie się, co można zjeść zamiast
sera, doprowadziło mnie do tylu wspaniałych past, których nigdy w życiu pewnie nie spróbowałabym, gdyby nie to moje drążenie tematu.
Chleb oczywiście własnej produkcji, podstawowy przepis podaję tutaj .3/4 szklanki
nasion słonecznika5
suszonych pomidorów (moje były w
oliwie)1 łyżka
oliwy (użyłam tej z
pomidorów)skórka z połowy
cytryny oraz kilka łyżek soku (nie dodałam)1 mały ząbek
czosnku1/2 szklanki świeżej
bazylii (dodałam mniej)1/2 łyżeczki
miodu lub
syropu z agawy (nie dodałam)
sól i
pieprz do smaku (u mnie
chilli zamiast
pieprzu)
Słonecznik zalać zimna
woda i zostawić na kilka godzin, a najlepiej na noc. Odsączyć i wypłukać.
Pomidory zalać wrzącą
wodą i moczyć przez około 20 minut, aż zmiękną. Moje były z
oliwy, już miękkie, więc ten punkt pominęłam. Posiekać.
Czosnek pokroić na mniejsze kawałki. Wszystkie składniki, wrzucić do blendera lub food processora i zmiksować na pastę. Kilka kawałków
pomidorów i odrobinę
bazylii można odłożyć i później wymieszać z pastą – jeśli ktoś lubi kawałki.