Wykonanie
Długo zbierałam się do tego postu - zupę zrobiłam prawie dwa miesiące temu, zdjęcia też już dawno wybrałam, ale dopiero teraz (na wykładzie w Petersburgu...) postanowiłam dokończyć ten wpis.Na palcach jednej ręki
mogę policzyć ile zup ugotowałam przez 5 lat studiowania w Poznaniu. Nie jestem ich wielką miłośniczką, ale od jakiegoś czasu coraz częściej mam ochotę na dobry, sycący krem lub coś kremo-podobnego.Przepis dostałam od jednego z kucharzy (dziękuję Matfiej), gdy po raz pierwszy spróbowałam tę zupę zakochałam się w tym wyjątkowym smaku. Jest orientalna w smaku dzięki indyjskiej
przyprawie Garam Masala i
mleczku kokosowemu, lekko pikantna dzięki
Tabasco, do tego bardzo sycącą, bo jej bazę stanowi duża ilość
soczewicy. Nie ma glutenu,
mięsa (chociaż
soczewica bardzo dobrze radzi sobie jako jego substytut) i laktozy,
suma summarum, nadaje się w sam raz dla bezglutenowców, wegetarian, a nawet wegan :)

Moja wersja zupy Dahl różni się nieco od wersji Mateusza, ponieważ dopiero w trakcie przygotowywania jej, zorientowałam się, że mam do dyspozycji tylko
zieloną soczewicę. Postanowiłam zaryzykować i w rezultacie, prócz dość długiego gotowania, zupa wydawała się smakować praktycznie tak samo jak ta w oryginalnym wykonaniu. A najlepiej smakowała na drugi dzień, jak się "przegryzła."I właśnie zdecydowałam, co przygotuję do jedzenia po powrocie z wakacji!Czego potrzebujesz?[porcja dla 2 osób na ok. 3 dni - nam na tyle starczyło, ale my dużo jemy ;) ]- ok. 500 g
zielonej soczewicy (myślę, że jednak lepiej czerwonej, bo kolor też ładniejszy)-
mleczko kokosowe - ja użyłam jednej puszki, ale wiem, że lepiej dodać dwie, zupa będzie delikatniejsza - nie przewidziałam, że zrobię tak dużą porcję,- 2
puszki pomidorów w zalewie,-
przyprawa garam masala - nie szczędziłam jej, ale dodawałam stopniowo w trakcie gotowania. Ostatecznie dodałam ok. czterech płaskich łyżeczek,- ok. 10 kropli
tabasco,- 2
cebule- 4 ząbki
czosnku- 2 łyżeczki
cukru- 2 łyżeczki
soli- 1 łyżeczka
pieprzu-
masło,
oliwa
Przygotowujemy duży garnek i na mieszance
oliwy z oliwek i
masła w stosunku 1:1 podsmażamy
cebulkę z
czosnkiem, uważając, żeby się nie przypaliły. Następnie dorzucamy całą
soczewicę dalej smażymy. Do mieszkanki wlewamy
pomidory z puszki i całość dusimy.


Gdy masa zacznie gęstnieć, dolewamy trochę
wody i
mleczko kokosowe. Ponownie czekamy do zgęstnienia i następnie dolewamy więcej
wody. Jak wyżej wspomniałam, zupa gotowała się dość długo - myślę, że przyczyną było to, że
zielona soczewica, z tego co zauważyłam, jest twardsza i minimalnie większa od czerwonej. Dlatego kilkukrotnie dolewałam
wody do garnka, do momentu, gdy
soczewica zaczęła się rozpadać.

Czas na
przyprawy - z tym troszkę eksperymentowałam, ponieważ nie dostałam dokładnych wytycznych, ale wydaje mi się, że z powodzeniem uzyskałam pożądany smak. Użyłam: 2 łyżeczki
soli, łyżeczkę
pieprzu (najlepiej świeżo mielonego), 2 łyżeczki
curku, 4 płaskie łyżeczki
garam masala, ok. 10 kropel
tabasco. To wszystko.

Gotowałam zupę tak długo, dopóki
soczewica nie była mięciutka, a cała zalewa zrobiła się bardzo gęsta.Zarówno ja, jak i inni zajadywali się ze smakiem :)Pozdrowienia z Sankt Petersburga!