Wykonanie

Ostatnio uzbierało mi się trochę rosołu, uznałam więc, że czas go jakoś fajnie wykorzystać. A że jak już Wam kiedyś
pisałam uwielbiam zupy kremy, znów padło na krem, tym razem z
pomidorów :) Gdy jest sezon polecam wykorzystanie świeżych, poza sezonem lepiej jednak wziąć takie z puszki. Co do
sera pleśniowego, używajcie ulubionego - ja na tapetę wzięłam błękitnego lazura i zwykły
ser brie.Składniki:- 2 l rosołu (u mnie pół na pół wołowego i wieprzowego)- puszka
pomidorów- opakowanie passaty pomidorowej- 200 g
sera pleśniowego-
bazylia,
oregano- słodka i ostra
czerwona papryka-
czosnek granulowany-
sól,
pieprz- opcjonalnie:
chleb na grzanki

To jedna z fajniejszych do przygotowania zup, bo praktycznie robi się sama :) Na początku podgrzewamy
bulion, gdy jest gorący wrzucamy
pomidory i dodajemy
przyprawy według uznania - u mnie najwięcej poszło oczywiście
bazylii i
czosnku, w drugiej kolejności
pieprz,
oregano i czerwona
słodka papryka, ostrej dałam szczyptę dla podkreślenia smaku, jeśli jednak lubicie zupy
bardziej pikantne można dać więcej ;)
Sól standardowo do smaku. Teraz dajemy się temu pogotować a
pomidorom porozpadać :)

W międzyczasie możemy przygotować grzanki.
Pieczywo (u mnie była to kromka
razowego chleba) kroimy w kostkę i w tym momencie otwierają się przed nami trzy możliwości. Najszybsza (i moja :D) prowadzi nas do kuchenki mikrofalowej ustawionej na 600W. Grzanki wystarczy położyć na talerzu i wstawić na ok. 2 minuty. Po tym czasie trzeba je wyciągnąć, przemieszać i zweryfikować twardość. Jeśli są zbyt miękkie dajemy im kolejną minutę w mikrofalówce i tak aż do skutku :) Druga opcja to piekarnik - tutaj do grzanek trzeba już dodać nieco tłuszczu, a następnie wysuszyć w temperaturze 200 st. C przez kilka minut, znowu do momentu, w którym są dość twarde. Trzecia opcja to patelnia i tę metodę opisałam Wam tu .

Wracamy do zupy. Gdy już fajnie się podgotowała dodajemy passatę
pomidorową - niekoniecznie całe opakowanie, najlepiej wlewać ją stopniowo i sprawdzać smak i gęstość na bieżąco. U mnie wystarczyło jakieś 3/4 kartonika. Gotujemy jeszcze przez kilka minut, po czym odstawiamy całość do przestygnięcia, gdyż naszą zupę oczywiście będziemy blendować, a w kuchni trudno o grzech większy niż blendowanie gorącej zupy, chyba że lubicie regularnie kupować nowy blender :D Przestudzoną i zblendowaną zupę wstawiamy ponownie na palnik, wrzucamy pokrojony w drobną kostkę
ser. Kilka kawałków możemy zostawić do dekoracji.

Gdy
ser się rozpuści nasza zupa jest gotowa :) Podajemy ją gorącą, z chrupiącymi grzankami, udekorowaną kilkoma kawałkami
sera.Smacznego!