Wykonanie
Dawno, dawno temu kiedy byłem dzieckiem, mieliśmy w kuchni prawdziwy piec, z wielką żelazną płytą. Służył on oczywiście do przygotowywania posiłków. To właśnie na nim bulgotały sobie zupy i smażyły się kotlety. Od czasu do czasu szorowało się płytę po to, aby po rozpaleniu pod nią ognia, upiec na niej placki z
maślanką i
makiem.Proziaki z PodkarpaciaPieca już od dawna nie ma, ale smak i zapach tych placków, które ja zawsze nazywałem podpłomykami, pozostał. Niedawno dowiedziałem się, że „moje” podpłomyki (jako takie, zapewne nie powinny były posiadać w swoim składzie
sody ) to rzecz szerzej znana na Podkarpaciu, gdzie nazywają się: proziaki! Nazwa od razu wydała mi się zabawna i mimo iż przeczytałem, że wzięła się ona od wyrazu proza, bo tak kiedyś nazywano tam używaną do zrobienia tych placuszków
sodę, to mi i tak cały czas kojarzy się z pewnym medykamentem, noszącym prawie że identyczną nazwęProziaki dzięki pieczeniu ich bezpośrednio na płycie pieca, mają charakterystyczną, ciemną i twardą skórkę. Uważam, że to co udało mi się zrobić, jest nawet ciekawsze niż ów wypiek z czasów mojego dzieciństwa. Dodałem do ciasta
maku, gdyż ten podczas pieczenia wydziela wspaniały aromat a
potem, podczas spożywania, bardzo przyjemnie strzela
między zębami Struktura ciasta jest także o wiele lżejsza, aniżeli ta, którą sobie zapamiętałem.Proziaki można używać zarówno w daniach słonych, jak i tych słodkich. Dzisiaj zjadłem je po prostu z
masłem utartym ze zmielonym
czosnkiem, popijając resztą
maślanki. Można jednak śmiało takie placuszki podać także z różnymi
dżemami,
miodem lub
jogurtem wymieszanym np. z
konfiturami. Doskonale sprawdzają się również jako podstawa tartinek, które można posmarować np.
pastą rybną.250 ml
maślanki, 10 czubatych łyżek
mąki,
sól, pół łyżeczki
sody, 2 łyżki
makuWymieszać wszystkie składniki. Ciasto powinno
mieć trochę gęstszą konsystencję aniżeli ciasto na pampuchy - nazwijmy to sobie może tak - konsystencję bardzo gęstej
śmietany. Możemy je upiec w piekarniku - najlepiej na blasze kładąc papier do pieczenia. Pieczemy wtedy w temp. 180 - 200 st. C przez ok. 15 -25 minJa upiekłem je na patelni, kładąc na nią również wycięte koło papieru, który bardzo lekko posmarowałem
olejem.Pieca już od dawna nie ma, ale smak i zapach tych placków, które ja zawsze nazywałem podpłomykami, pozostał. Niedawno dowiedziałem się, że „moje” podpłomyki (jako takie, zapewne nie powinny były posiadać w swoim składzie
sody ) to rzecz szerzej znana na Podkarpaciu, gdzie nazywają się: proziaki !Nazwa od razu wydała mi się zabawna i mimo iż przeczytałem, że wzięła się ona od wyrazu proza, bo tak kiedyś nazywano tam używaną do zrobienia tych placuszków
sodę, to mi i tak cały czas kojarzy się z pewnym medykamentem, noszącym prawie że identyczną nazwę Proziaki dzięki pieczeniu ich bezpośrednio na płycie pieca, mają charakterystyczną, ciemną i twardą skórkę.Uważam, że to co udało mi się zrobić, jest nawet ciekawsze niż ów wypiek z czasów mojego dzieciństwa. Dodałem do ciasta
maku, gdyż ten podczas pieczenia wydziela wspaniały aromat a
potem, podczas spożywania, bardzo przyjemnie strzela
między zębami.Struktura ciasta jest także o wiele lżejsza, aniżeli ta, którą sobie zapamiętałem.Proziaki można używać zarówno w daniach słonych, jak i tych słodkich. Dzisiaj zjadłem je po prostu z
masłem utartym ze zmielonym
czosnkiem, popijając resztą
maślanki. Można jednak śmiało takie placuszki podać także z różnymi
dżemami,
miodem lub
jogurtem wymieszanym np. z
konfiturami. Doskonale sprawdzają się również jako podstawa tartinek, które można posmarować np.
pastą rybną.
Janusz Andrasz / http://andrasz-kulinarnie.blog.pl/Proziaki z
makiem250 ml
maślanki, 10 czubatych łyżek
mąki,
sól, pół łyżeczki
sody, 2 łyżki
makuWymieszać wszystkie składniki. Ciasto powinno
mieć trochę gęstszą konsystencję aniżeli ciasto na pampuchy - nazwijmy to sobie może tak - konsystencję bardzo gęstej
śmietany. Możemy je upiec w piekarniku - najlepiej na blasze kładąc papier do pieczenia. Pieczemy wtedy w temp. 180 - 200 st. C przez ok. 15 -25 min. Ja upiekłem je na patelni, kładąc na nią również wycięte koło papieru, który bardzo lekko posmarowałem
olejem.
Wychowany zostałem na kresowej kuchni mojej babci. Od zawsze umiałem zrobić w kuchni "coś z niczego". Umiejętność ta wielokrotnie się przydawała w czasie mojej nauki w szkole średniej i na studiach. Przypadł on na szaro-smutne czasy, jakie nastały w Polsce po wprowadzeniu stanu wojennego, kiedy dostanie nawet najprostszych artykułów spożywczych wymagało stania w długich kolejkach a żywienie w internatowej stołówce monotonne i bezbarwne. Po 10 latach pracy w jednej z korporacji, wziąłem nogi za pas i uciekłem od niej na drugi kraniec Europy - do Portugalii. Spędziłem tam prawie że 10 lat, smakując, degustując i oczywiście również gotując.Będąc jeszcze jedną nogą w Portugalii, rozpocząłem pracę nad pierwszym polskim przewodnikiem po Lizbonie, który ukazał się w roku 2010. Wtedy też zacząłem prowadzić bloga Luzomania. Od jakiegoś czasu staram się łączyć na blogu andrasz-kulinarnie polską kresową kuchnię z pochodzącą z pogranicza Europy z podobnie wielokulturową jak ta kresowa, kuchnią portugalską. Propaguję ją również, prowadząc warsztaty kulinarne.przepisGazeta.pl > Ugotuj.to Ze Smakiem > Janusz Andrasz