Wykonanie

Natalię z bloga Kulinarne podróże poznałam …dzięki temu cyklowiZauważyła „koci wpis” z Maciusiem Majany i zapragnęła przedstawić swoje koty na moim blogu ! Bardzo mi miło, że poznałam kolejną zakręconą kulinarną blogerkę i mam nadzieję , że spotkamy się kiedyś na jakimś blogerskim spotkaniu.

Jak koty pojawiły się w Twoim życiu?Dom bez zwierząt jest pusty, cichy, nikt na Ciebie nie czeka, nikt z rana nie trąca noskiem, ‚wstawaj’! Jako dziecko miałam pieska, mój chłopak zawsze miał w domu koty. Stwierdziliśmy, że już dość czasu mieszkamy sami i padło na adopcję kotów. Od początku chcieliśmy kocie rodzeństwo, co dwa koty to nie jedenTeraz, gdy są już u nas dobrze ponad dwa lata, wydaję się nie pamiętać, jak było ‚przedtem’, bez nich! Kocham je miłością
absolutną!

Co w nich lubisz najbardziej?Kocham wszystko! Każdy ma zupełnie inny charakter, ich wzajemna interakcja jest naprawdę fascynująca. Uwielbiam jak razem coś robią, coś knują, zastanawiam się tylko co się w tych kocich główkach dzieje. Taki ‚koci gang’. I Emi i Witek to masakryczne pieszczochy, nigdy nie mają dość, można robić z nimi wszystko. Sporo też
psocą, czasem walczą aż leje się krew (dosłownie!), a
potem śpią jeden na drugim, zwinięte w jeden koci kłębek.Emi codziennie śpi ze mną, nosek w nosek. Ten moment, kiedy zasypiam i budzę się wtulona w jej ciepłe, pachnące futerko, jest niezmiennie najpiękniejszy.

Co jadają Twoje koty?
Mięso! Jak to prawdziwi mięsożercyDostają świeżego
kurczaka, najczęściej całe skrzydełko lub podudzie. Mamy wtedy w domu sceny jak z ‚national geographic’, każdy przeciąga swoją zdobycz w swoje ulubione miejsce i słuchać tylko trzask łamanych kościJedzą też serduszka z
kurczaka, czasem żołądek, kawałek
indyka. Witek lubi
wołowinę, Emila obsesyjnie wylizuje noże z
masła i talerzyki z
oliwy.Oba podkradają starty
parmezan i wylizują skrupulatnie opakowanie po
serku wiejskim.Dla zainteresowanych kwestiami żywienia kotów, odsyłam do mojego artykułu – klik

Koty w kuchniTo przecież ich ulubione miejsce!Wchodzą dosłownie wszędzie, i jak były małe mieliśmy z tym problem. Z anielską wręcz cierpliwością przygotowywałam posiłki ściągając naprzemiennie z blatu raz jednego raz drugiego malucha. Teraz jest już znacznie lepiej, wystarczy ściągnąć raz
Siedzą w kuchni zawsze jak coś gotuję, zaglądają do misek i garnków. Absolutnie nie
mogę zostawiać nic na wierzchu – są w stanie otworzyć i zjeść naprawdę wszystko np. Emi jest w stanie zeskoczyć ze stołu z … 0,5 kg torebką
cukru pudru w zębach, z czystej kociej ciekawości chce zobaczyć co tam też w środku jestEmila często
siedzi w zlewie, sprawdzając czy nie uchowała się czasem gdzieś kropelka
oliwy, Witek ochoczo wkłada łapki do
torebki z
mąką,
cukrem… Trzeba chować naprawdę wszystko!Emi i Wituś uwielbiają też kulinarne sesje zdjęciowe – chcą być na każdym ujęciu! Czasem muszę się nieźle nagimnastykować chcąc
mieć kadr bez kota

Najzabawniejsza historiaWiele takich. Często, patrząc na nie, płaczemy ze śmiechu 😀Zabawnie było, gdy jako maluchy, dorwały karton
mleka, który nieopatrznie zostawiałam na 5 minut, pijąc
kawę w innym pokoju. Po chwili tknęło mnie – jest za cicho, gdzie dzieci?! Wchodzę do kuchni, a tam armagedon. Karton przewrócony, podziurkowany ząbkami, i ze stołu na podłogę płynie w o d o s p a d
mleka. W tym wodospadzie koty, okrągłe z przepicia jak dwie małe kulki… Masakra. Witek siedział i ulewało mu się górą… Nie muszę chyba opowiadać co
potem działo się w kuwecie.Żeby było zabawniej, ciąg dalszy historii nastąpił już kolejnego dnia. Tym razem odkręciły sobie butelkę z
oliwą z oliwekOd tego czasu zaczęłam doceniać ich spryt. Chowam wszystko.Mówiłam już, że kocham moje koty?Dziękuję za rozmowęCały cykl Kulinarne koty można zobaczyć tutaj .