Wykonanie
Kuchenna Kontrrewolucya proponuje:Po Rzeczypospolitey Rajd Kulinarnyczyli co się
jada w Koronie, Litwie i wszej Rusialbo "życzy acan nieco egzotyki?"Mam zaszczyt zaprezentować szanownej gawiedzi nowy cykl wpisów, prezentujących jej ocenie rozmaitości kuchni wszystkich ziem, których tereny niegdyś wchodziły w skład Rzeczypospolitej - jednego z największych państw Europy. W naszym rajdzie od morza do morza, spróbujemy wszelkich mniej lub bardziej egzotycznych przysmaków, a zaczniemy od dalekich, północnych rubieży Rzeczypospolitej: województw dorpackiego i parnawskiego, zajmujących tereny dzisiejszej południowej... Estonii.Pragnę zaznaczyć, że przepisy, mimo iż osadzone w tradycji regionalnej sięgającej
wieki wstecz, są przepisami współczesnymi. ;)Ów niewielki
kraj i jego lud przez większą część swej historii miał przypadek znajdować się pod władzą różnych
włodarzy - od Szweda, przez Niemca i Polaka, po Rusa. W Serenissimae Rzeczypospolitej Estowie długo się nie nabyli, bo tylko przez okres od 1582 roku, kiedy to po wojnie polsko-rosyjskiej car Iwan Groźny został zmuszony do zawarcia rozejmu, w wyniku którego ziemie te przypadły królowi Zygmuntowi III Wazie; do roku 1620 - kiedy owe tereny najechał Szwed (jednakże, formalnie województwa istniały do roku pańskiego 1660 - wówczas miał miejsce pokój w
Oliwie, a jeszcze bardziej formalnie - aż do końca samej Rzeczypospolitej, czyli jej III rozbioru, gdyż aż do tej
pory istniała ich administracja, wydawano przywileje i nominacje obejmujące całą hierarchię tamtejszych urzędów ziemskich). Nie mniej, po polskiej bytności w północnych Inflantach został pewien widoczny ślad. Nas natomiast interesować będzie kuchnia miejscowa, acz niekoniecznie ze stołu wojewody. Zatem, aby nie przedłużać - przed państwem słodka zupa z
chleba - leivasupp!Zdaję sobie sprawę, że propozycja takiego deseru brzmi ekscentrycznie.Estończycy to naród kulinarnie, jak na moje podniebienie, dość
dziwny.Jednak niecodzienne podanie i składniki to jeden z powodów, dla których wybrałam właśnie ten przepis. ;)

400g czerstwego
żytniego chleba (najlepiej czarnego, typu litewskiego)1,5l
wody1 laska
cynamonupół szklanki
cukru3/4 szklanki
rodzynek200ml dobrego
soku jabłkowegomlekoCzerstwy
chleb dzielimy na małe cząstki i zalewamy w garnku letnią
wodą.Czekamy, aż rozmięknie.Gdy będzie już prawie płynny, garnek z miksturą stawiamy na małym ogniu i doprowadzamy do wrzenia.Przy tej czynności należy uważać, ponieważ płyn ten bardzo łatwo się przypala.Po zagotowaniu zmniejszamy płomień i gotujemy masę jeszcze około 3 minut.W następnej fazie, zdejmujemy garnek z ognia i całość miksujemy blenderem na gładką masę lub przecieramy przez sito.
Chleb powinien
mieć teraz konsystencję budyniu.Do garnka z "
chlebowym budyniem" wsypujemy
cukier i zawartość dobrze mieszamy.Dokładamy również laskę
cynamonu oraz wrzucamy
rodzynki.Miksturę ponownie zagotowujemy i ciągle mieszając, trzymamy na niewielki ogniu przez kilka minut.Po tym czasie wyławiamy z garnka
cynamon.Naszą
chlebową "paćkę" zalewamy
sokiem jabłkowym i dobrze mieszamy, by składniki się połączyły.Zupa jest gotowa.Podajemy ją przełożoną do małych miseczek, zalaną
mlekiem w dowolnej ilości.I proszę mi wierzyć - ta "zupa" jest naprawdę smaczna!Choć zupą bym jej nie nazwała. ;)Kilka stron proponuje, by gotową leivasupp odstawić w zimne miejsce na całą noc.Będzie ona miała gęstszą konsystencję i można ją jeść w postaci
puddingu.Osobiście preferuję wersję na ciepło. ;)


