Wykonanie

To już setny post! Hura, łał, jak spojrzę na swój drugi, bo w pierwszym się z
Wami przywitałam, to cieszę się niesamowicie, jaką
drogę przebyłam i ile się nauczyłam. I cieszę się też, że jesteście ze mną i czytacie mnie, dziękuję Wam :) Zostawmy jednak refleksje i wspominki do urodzin bloga, które nastąpią już niedługo, a tymczasem....Proponuję dzisiaj bardzo oszczędne, ale pyszne muffinki, które nazwałam kryzysowymi, bo zrobiłam je wieczorem w
Trzech Króli, kiedy wszystkie sklepy były zamknięte a mi się bardzo chciało czegoś słodkiego... Przetrząsnęłam szafki i lodówkę, znalazłam resztki
kakao,
brązowego cukru i
margaryny, nagrzałam piekarnik i zabrałam się do dzieła! Aha, i polecam jeść je na drugi dzień, nie ma zupełnie porównania w smaku, właściwie tuż po upieczeniu są... średnie. Ale następnego dnia naprawdę są super, więc polecam je robić tuż przed pójściem spać. Albo jak po prostu dopadł was kryzys.Na 12 muffinek :2 szklanki
mąki5 łyżek
kakaoOd 0,5 do 1 szklanki
płatków owsianych1,5 łyżeczki
proszku do pieczenia1 łyżeczka
sody0,5 do 1 szklanki
cukru brązowego ( lub zwykłego )1 szklanka
mleka sojowego ( lub innego roślinnego)0,5 szklanki płynnej
margaryny ( albo
oleju )1 łyżeczka
octuBrązowy cukier do posypania, dużo ( albo zwykły
cukier )Opcjonalnie
rodzynki jeśli masz pod ręką i lubisz

Piekarnik nagrzewam do 180 stopni.
Płatki owsiane zalewam wrzątkiem i odstawiam na 15 minut. Mieszam w garnku ( tak, używam do takich rzeczy garnka xD ) suche składniki, następnie dodaję wszystkie mokre razem z
płatkami owsianymi i mieszam łyżką do połączenia składników, czyli dosyć krótko. Formę wykładam papilotkami, do każdej nakładam 2-3 łyżki ciasta i posypuję obficie
brązowym cukrem. Piekę 25 minut. Odkładam w niedostępne miejsce do następnego dnia, żeby mnie nie kusiło ich zjeść wcześniej ;)