ßßß
Ważne, aby produkty były w temp pokojowej i aby ciasto przygotowywać w ciepłej kuchni, każde duże wahania temperatury spowodują, że ono nie wyrośnie(podobno). Ja zawsze zabieram się za nie po obiedzie i zamykam drzwi do kuchni, krzycząc na każdego, że robię drożdżowiec i mają mi nie otwierać okien i drzwi (drzwi wejściowe są na wprost drzwi do kuchni) :PSkładniki:0,5 l mleka1 opakowanie drożdży (nie pamiętam ile wagowo)1 szkl. + 2 łyżki cukru1 kg + 4 łyżki mąki + 2 łyżki do posypania i rodzynek5-6 żółtek250g margaryny + kawałek masła(ja dodaję ok 50g)rodzynki, aromaty(lub cukier waniliowy) i inne dodatki wedle uznaniaPrzygotowanie:
Mleko podgrzewamy, nie może być zimne ale też nie może się zagotować, określenie z przepisu to lekko ciepłe. Do 3/4 szklanki mleka dodajemy drożdże i 2 łyżki cukru, po czym dokładnie wszystko mieszamy najlepiej palcami i dodajemy 4 łyżki mąki. Rozrobić. Odstawić w ciepłe miejsce.Margarynę i masło rozpuścić i odstawić do przestygnięcie.Mąkę przesiewamy do miski. Dodajemy drożdże i łączymy z polową mąki. U mnie to wygląda tak, że w misce równo rozsypuję mąkę i zaczyn mieszam z mąką, którą dzielę ręką na pół. Po czym zostawiam na chwile, aby drożdże jeszcze trochę popracowały.W czasie gdy ciasto pracuje, należy ubić żółtka z cukrem na biało. Mleko, które wcześniej ogrzewaliśmy należy podgrzać jeśli już ostygło.(ale można to też zrobić wcześniej np przy rozpuszczaniu masła :P)Dodajemy mleko i jajka do mąki i wyrabiamy, jak połączymy już składniki dodajemy tłuszcz i rodzynki obtoczone w mące. Wyrabiamy, aż ciasto zupełnie odejdzie nam od rąk i zacznie "pierdzieć". Posypujemy mąką, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce.Gdy ciasto podwoi swoja objętość wykładamy je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, Smarujemy białkiem i posypujemy kruszonką (masło+ mąka+ cukier). Oczywiście odstawiamy na bok i gdy będzie już cała blacha wstawiamy je do rozgrzanego piekarnika. Piec w temp 160 st. C przez ok 45 minut (ale ja się raczej sugeruję kolorem ciasta, jak ciasto zbrązowieje i nie będzie jasnych plam, jest już gotowe do wyjęcia). Pozostawiamy w piekarniku aby ostygło.Najlepsze jest oczywiście ciepłe z jakimś dżemikiem, a jeśli zostanie choć kawałek po 3-4 dniach to ja zjadam z masełkiem już takie podsuszone ;PCzy wam też przydarzyło się spalić jakieś ciasto?? czekam na wasze historie :)