Wykonanie
Pamiętacie jak
pisałam o przypalonym drożdżowcu?? Nie? to przypomnę :PPiekłyśmy z mamą drożdżowca 1 listopada (według przepisu znajomego cukiernika/piekarza, który pomagał u mnie domu jak ja byłam malutka), wszystko by się dobrze skończyło, gdyby nie popsuty piecyk na siłę mojej mamy, który to popsuł się akurat jak ja przekręcałam pokrętło... Prawdopodobnie za mocno grzeje, bo moje ciasto było wstawione na 160st. C, a w sobotę mama piekła jakieś nowe ciasto na majonezie??!!?? (kiedyś może spróbuję) i spaliła je doszczętnie wstawiając na 150st C i nie zaglądając tam przez 30 min. :PAle widzicie ja jestem mała kombinatorka i jak po 10 minutach od wstawienia zauważyłam spalona na węgiel kruszonkę zmniejszyłam temperaturę poniżej 100st. C i moje ciasto upiekło się tak jak powinno ;PPo odkrojeniu kruszonki ciasto smakowało całkiem dobrze ;P

Ważne, aby produkty były w temp pokojowej i aby ciasto przygotowywać w ciepłej kuchni, każde duże wahania temperatury spowodują, że ono nie wyrośnie(podobno). Ja zawsze zabieram się za nie po obiedzie i zamykam drzwi do kuchni, krzycząc na każdego, że robię drożdżowiec i mają mi nie otwierać okien i drzwi (drzwi wejściowe są na wprost drzwi do kuchni) :PSkładniki:0,5 l
mleka1 opakowanie
drożdży (nie pamiętam ile wagowo)1 szkl. + 2 łyżki
cukru1 kg + 4 łyżki
mąki + 2 łyżki do posypania i
rodzynek5-6
żółtek250g
margaryny + kawałek
masła(ja dodaję ok 50g)
rodzynki, aromaty(lub
cukier waniliowy) i inne dodatki wedle uznaniaPrzygotowanie:
Mleko podgrzewamy, nie może być zimne ale też nie może się zagotować, określenie z przepisu to lekko ciepłe. Do 3/4 szklanki
mleka dodajemy
drożdże i 2 łyżki
cukru, po czym dokładnie wszystko mieszamy najlepiej palcami i dodajemy 4 łyżki
mąki. Rozrobić. Odstawić w ciepłe miejsce.
Margarynę i
masło rozpuścić i odstawić do przestygnięcie.
Mąkę przesiewamy do miski. Dodajemy
drożdże i łączymy z
polową mąki. U mnie to wygląda tak, że w misce równo rozsypuję
mąkę i zaczyn mieszam z
mąką, którą dzielę ręką na pół. Po czym zostawiam na chwile, aby
drożdże jeszcze trochę popracowały.W czasie gdy ciasto pracuje, należy ubić
żółtka z
cukrem na biało.
Mleko, które wcześniej ogrzewaliśmy należy podgrzać jeśli już ostygło.(ale można to też zrobić wcześniej np przy rozpuszczaniu
masła :P)Dodajemy
mleko i
jajka do
mąki i wyrabiamy, jak połączymy już składniki dodajemy tłuszcz i
rodzynki obtoczone w
mące. Wyrabiamy, aż ciasto zupełnie odejdzie nam od rąk i zacznie "pierdzieć". Posypujemy
mąką, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce.Gdy ciasto podwoi swoja objętość wykładamy je na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, Smarujemy
białkiem i posypujemy kruszonką (masło+ mąka+
cukier). Oczywiście odstawiamy na bok i gdy będzie już cała blacha wstawiamy je do rozgrzanego piekarnika. Piec w temp 160 st. C przez ok 45 minut (ale ja się raczej sugeruję kolorem ciasta, jak ciasto zbrązowieje i nie będzie jasnych plam, jest już gotowe do wyjęcia). Pozostawiamy w piekarniku aby ostygło.Najlepsze jest oczywiście ciepłe z jakimś
dżemikiem, a jeśli zostanie choć kawałek po 3-4 dniach to ja zjadam z
masełkiem już takie podsuszone ;PCzy wam też przydarzyło się spalić jakieś ciasto?? czekam na wasze historie :)