Wykonanie
Kiedy rok temu smażyłam kwiaty bzu w cieście naleśnikowym , moi panowie narzekali, że wszystko byłoby dobrze, tylko za bardzo czuć twarde łodyżki kwiatów. W tym roku postanowiłam więc zrobić placuszki inaczej, bez owych twardych łodyżek. Wzięłam nożyczki i poobcinałam bzowe baldachimy nad łodyżkami, zostawiając tylko końcówki kwiatów i wrzuciłam je do ciasta naleśnikowego. Dodałam trochę
proszku do pieczenia, żeby były bardziej puszyste – w tym też celu wlałam do ciasta
wody gazowanej.kwiaty czarnego bzu (tylko końcówki, bez łodyżek)1, 5 szklanki
mąki2
jajkaszklanka
mlekałyżeczka
cukru, szczypta
soli½ szklanki
wody gazowanejłyżeczka
proszku do pieczeniaolej do smażenia
Jajka roztrzepałam z
cukrem i
solą, dodałam
mleko i
mąkę z
proszkiem do pieczenia, ubijając lekko trzepaczką- rózgą. Na koniec dodałam
wodę gazowaną i wrzuciłam kwiaty bzu , gdzieś z 6 baldachimów.Smażyłam je na cienkiej warstwie rozgrzanego
oleju, kładąc łyżką na patelnię po kilka placuszków, po czym je przykrywałam pokrywką. Gdy się zrumieniły od
spodu i ścięły z wierzchu, przewracałam o dosmażałam bez przykrycia.Odsączałam je z tłuszczu na papierowych ręcznikach i obtaczałam zaraz w cukrze-pudrze. Smakowały tym razem wszystkim i zniknęły błyskawicznie. Dla mnie to jeden z najbardziej charakterystycznych smaków lata !Pozostałe kwiaty bzu ususzyłam na
herbatkę – doskonała na ból gardła i przeziębienie. Zrobiłam także
syrop z kwiatów czarnego bzu, który pokazywałam rok temuKwiaty czarnego bzu już przekwitają, ale można jeszcze ich sporo znaleźć. Polecam wszystkim powyższe przepisy,
rodem z kuchni kresowej i Podlasia.Smacznego !