ßßß

Rozpoczęla się akcja z rabarbarowymi wypiekami, na blogach pojawiły się już rabarbarowe ciasta, więc nabrałam ochoty na klasyczny placek drożdżowy z rabarbarem i kruszonką.Placki drożdżowe u nas w domu rozchodzą się jak świeże bułeczki, najchętniej, gdy ledwo ostygłną. Tak było i z tym, a że piekłam wieczorem, kiedy jest kiepskie światło, to nie zaprezentuję zdjęcia placka w całości, bo jej już nie ma…3 szklanki mąki2 jajka4 łyżki cukru¼ kostki masłaszklanka mleka25 g drożdży4 łodygi rabarbaruszczypta solikruszonka:łyżka miękkiego masła2 łyżki cukru3 łyżki kaszki mannyDrożdże rozrabiamy z łyżeczką cukru, zalewamy połową szklanki letniego mleka, posypujemy łyżka mąki i odstawiamy w ciepłe miejsce do wyrośnięcia.Masło topimy( ja w mikrofalówce, 2 min na 300 W). Jajka roztrzepujemy z cukrem, można dodać trochę cukru lub ekstraktu waniliowego.Do miski wsypujemy mąkę i szczyptę soli. Mieszając drewnianą łyżką, dodajemy stopniowo wyrośnięte drożdże, jajka, mleko ( letnie) , i przestudzone masło. Wyrabiamy to drewnianą łyżką około 10 min, aż ciasto nabierze pęcherzyków powietrza. Odstawiamy do podwojenia objętości, na co najmniej pól godziny, przykryte ściereczką.Rabarbar myjemy i kroimy na kawałki. Do miękkiego masła dodajemy cukier i kaszkę mannę ( można mąkę, ale ja wsypałam wszystko do ciasta i musiałam ją zastąpić kaszką. Ale kruszonka wyszła fajna).Wyrośnięte ciasto wykładamy do natłuszczonej formy, kładziemy kawałki rabarbaru i posypujemy kruszonką. Zostawiamy je z 10 min, żeby podrosło troszeczkę. Wkładamy do piekarnika na 175 C, na około 45 min.Ciasto zabieram dziś na działkę, bo jadę tam, mimo kiepskiej pogody. Chcę się Wam pochwalić – w ubiegłym roku wydzierżawiliśmy piękną działkę w lesie nad jednym z wielkopolskich jezior. Tydzień temu postawiliśmy na niej domek holenderski i teraz jedziemy go urządzać. Mąż będzie przeciągał prąd od sąsiada i to ciasto specjalnie dla niego. Przyroda tam jest jak na Mazurach, na jeziorze pełno dzikiego ptactwa , łącznie z łabędziami, w jeziorze pełno ryb ( sąsiad łowi a ja nie boję się skrobać i patroszyć, już jadłam pyszne smażone płotki od niego), na razie cisza i spokój. Coś czuję, że tego lata w weekendy mało będzie u mnie wpisów…Smacznego !