Wykonanie
Wreszcie wakacje! Zapowiadali straszne upały. Liczyłam na słońce. Po tylu miesiącach przedłużającej się zimy miałam nadzieję wreszcie się po opalać, a tu... Nie wypada używać publicznie niecenzuralnych słów. Moje marzenia o byciu kotlecikiem i smażyć po pół godziny z każdej stronę muszą jeszcze trochę poczekać.
Póki co jest parno, duszno i na deszcz się zbiera. Może przynajmniej jakaś porządna burz będzie, o tak dla rozrywki. Ja w ogóle to lubię deszcz, ale nie jak wreszcie
mogę się polenić.Tym czasem jest okrutnie gorąco i miło jest sobie posiedzieć pogapić się w przestrzeń na naturę albo architekturę i chłeptać coś zimnego. Wybór
napoi jest spory i chyba coś napisze o takich domowej roboty, ale to następnym razem. Teraz warto sobie pofolgować i skoro minęła godzina 13.00 można pozwolić sobie na jakieś procenty. Na skwar najlepsze jest
białe wino stołowe rozcieńczone gazowaną
wodą mineralną, ale kto co lubi. Niektórzy preferują zimne
piwo z puszystą pianką.Jak już się coś popija, to też chce się coś przegryźć. Sklepowe półki uginają się od przekąsek, mniej lub bardziej niezdrowych. Najczęściej do
piwa wybiera się
chipsy albo
fistaszki czy paluszki. Warto jednak czasem spędzić trochę czasu w kuchni i spróbować czegoś innego. Na przykład ptysi z
camembertem i
papryczkami pepperoni. Do ich przygotowania potrzeba:100g
masła100g
mąki2
jajkaok. 100g
camemberta2
papryczki pepperonisólczarny pieprzolej200ml
wodyWlałam do garnka
wodę i rozpuściłam w niej
masło, kiedy mieszanka się zagotowała wsypałam
mąkę i mieszałam trzepaczką, aż masa zrobiła się gładka. Jestem wyjątkowo niecierpliwa, więc, żeby szybciej wystygło postawiłam garnek przed wentylatorem. Roztrzepałam
jajka i połączyłam je z masą.
Camembertem starłam wcześniej na dużych oczkach. Dla ułatwienia zadania, najpierw go zamroziłam, wtedy łatwiej idzie. Wcześniej też przygotowałam sobie dwie
papryczki pepperoni. Pokroiłam je w drobną kostkę, wybrałam zieloną i czerwoną,
daje to zdecydowanie lepszy efekt wizualny.
Ser i papryczki połączyłam z
ciastem, posypałam
solą i dużą ilością
pieprzu. Ptysie smaży się na głębokim tłuszczu. Napełniłam garnek
olejem i poczekałam, aż mocno się rozgrzeje. Kładłam na tłuszcz po kilka porcji ciasta, które bardzo szybko nabierało złotego koloru. Pasowały do
piwa, myślę że za kilka dni powtórzę proceder.