Wykonanie
Kolejne spotkanie z Angeliką i kolejne pyszności na naszych talerzach. Muszę przyznać, że wspólne gotowanie to niebywała frajda. Oprócz tego, że praca idzie dwa
razy szybciej to jeszcze można naładować się niesamowicie wielką dawkę pozytywnej energii. Z naszej współpracy powstało coś oto takiego :)

Identycznie jak ostatnim razem nie byłyśmy do końca pewne, co takiego znajdzie się w garach, ale po błyskawicznej burzy mózgów opracowałyśmy
plan. Realizację zaczęłyśmy od przechadzki do
Almy, gdzie znalazłyśmy się
między regałami z
makaronami. Spędziłyśmy tam dośśśććć długą chwilę rozmyślając nad kształtem, kolorem. W końcu po spakowaniu do kosza niezbędnych produktów ruszyłyśmy do mojej kuchni.

Składniki:- 1 opakowanie
makaronu muszli- 1 opakowanie
rukoli- 30 dag
mięsa mielonego- 20 dag
sera żółtego- 2 ząbki
czosnku- 1
cebula czerwona-
przyprawy (
pieprz,
sól,
chilli,
zioła prowansalskie)


Wykonanie:Zaczęłyśmy od przygotowania sosu bolognese: Angelika zajęła się
czosnkiem, ja natomiast
cebulą. Nie
powiem po raz kolejny wzruszyłam się obierając ją i krojąc. Wiele łez poleciało, ale koniec końców i tak powędrowała ona na patelnię razem z
czosnkiem.


Na podsmażony
czosnek i
cebulę wrzuciłyśmy
mięso mielone, jako świadoma konsumentka wybrałam sklep, w którym na moich oczach pani zmieliła kawałek karczku, dzięki
czemu miałam pewność, że
mięso jest
mięsem.
Mięso dusiłyśmy w garnku ok. 10-15 min. Następnie dodałyśmy cały słoiczek
koncentratu pomidorowego, 1 łyżeczkę
pieprzu indyjskiego (trochę przesadziłyśmy) oraz 1/2 łyżeczki
chilli.


W czasie kiedy
mięso się dusiło ugotowałyśmy
makaronowe muszle, należy uważać, żeby ich nie rozgotować. Nie można zapomnieć o opłukaniu
makaronu zaraz po odcedzeniu, inaczej nam się poskleja.Ostatni etap poszedł najszybciej. Wystarczyło natłuścić dno naczynia żaroodpornego
oliwą z oliwek i układać nadziane muszle. Całość posypałyśmy startym
żółtym serem i wstawiłyśmy do mikrofali. Funkcja piekarnika 300 st. przez 6 min.



Danie wyszło wyśmienite, może tylko odrobinę za ostre. Niezbędnym elementem okazała się szklanka
wody. Po takim posiłku spokojnie można było przejść do projektu, o którym mam nadzieję niedługo usłyszycie :)


PS . Przeglądają galerię natrafiłam na zdjęcia zrobione równo rok temu :) Ocieplenie klimatu to chyba nie ściema :P