Wykonanie
Siema,
siema, to znowu ja. Być może
wrócę na stałe i nawet będą zdjęcia (chociaż robione prawie kalkulatorem ;)). Jak będziecie komentowali, to
będę pisała, krótko mówiąc :P No a jutro się postaram coś o samopoczuciu nabazgrać, bo mam kilka nowych przemyśleń.
A teraz do rzeczy, czyli wege szamka!
Tak, być może zauważyliście, że zmieniłam tytuł bloga. Tamten mi się znudził, a ten jest lepszy. I będzie od teraz pewnie sporo takiego gotowania na gastrofazę ;)
No więc już chciałam zamawiać jedzenie z dowozem, ale niestety bar przyjmuje tylko płatność gotówką. No cóż, ich strata. Do biedry też nie chciało mi się iść, więc zajrzałam do lodówki. Znalazłam:
warzywa na patelnię mojego chłopaka (Hortex orientalny bodajże)
makaron dinozaury kupiony w Lidlu :D
kiełki rzodkiewki z Biedronki
szpinak mrożony w kostkach
Genialne i proste.

Tutaj
zioła współlokatorki na parapecie kuchennym. Ja użyłam
miętę i kilka listków
oregano, trzecie to
bazylia.

Do garnka nalałam trochę
oleju, rozgrzałam i wrzuciłam
mieszankę warzyw. Posoliłam, dodałam trochę
wody i dusiłam pod przykryciem, aż całość zaczęła mocno bulgotać. Zmniejszyłam ogień, dorzuciłam
szpinak i dusiłam dalej. W międzyczasie ugotowałam
makaron.
Potem do garnka wsypałam
przyprawę dołączoną do mrożonek i jeszcze kilka innych przypraw. Jak wszystkie warzywka są już miękkie i większość
wody wyparowała, dorzucamy
makaron, dokładnie mieszamy i zostawiamy jeszcze na chwilkę na małym gazie. A
potem wcinamy!

A tutaj już na talerzu z
kiełkami. Świetna sprawa, masz na widelcu
szpinak, a czujesz
rzodkiewkę :D

I oczywiście nieodłączna kromka
chleba, no bo jak inaczej się najeść? :D
To smacznego :)
Peace!