Wykonanie
Jedno Wam
powiem. Jestem gapa. Zaplanowałam sobie piękne zdjęcia (oczywiście w moim mniemaniu ;)), a wyszła klapa. Bo szybko, bo ciepłe, bo już. Sama sobie narzuciłam tempo, a kiedy
mięso zostało już prawie zjedzone zorientowałam się, że zapomniałam zrobić zdjęć. Przecież nie podejdę do stołu i nie
powiem szanowny gościu, czy możesz uprzejmie zaprzestać konsumpcję, bo muszę strzelić fotkę Twojego nadgryzionego
mięsa. Jeszcze nie daj Boże stwierdziłby, że przyszedł w kręgi, gdzie najpierw się
daje, a
potem odbiera. Co to, to nie! Gapa zapomniała, gapa ma brzydkie zdjęcia tego, co po konsumpcji zostało (nieruszone).
Mówi się trudno, następnym razem zrobię ładne i zaktualizuję. Dziś muszę zadowolić Was odwróconymi proporcjami, bo po upieczeniu
marchewka jest na dole, a kotlet na górze. Bądź, co bądź wszystko trafia do wspólnego brzuszka, więc konsumpcji to akurat nie szkodzi. Przepis zapożyczyłam od Natalki i polecam go bardzo serdecznie -
mięsko jest pyszne i doskonale się sprawdza na imprezach (nie trzeba stać przy kuchni, tylko cierpliwie czekać aż wszystko się upiecze). Choć z cierpliwością to niewiele ma wspólnego, bo zapach w kuchni jest oszałamiający...
Składniki:- 4-5 plastrów
schabu (w zależności od wielkości naczynia żaroodpornego),- 3
marchewki,- 2 średniej wielkości
cebule,-
papryka słodka Prymat,-
zioła prowansalskie Prymat,-
majonez,-
sól i
pieprz do przyprawienia
schabu,-
ser żółty do posypania wierzchu.Na początku dokładnie myjemy
schab, kroimy na plastry i rozbijamy jak na
schabowe. Z obu stron nacieramy
solą i
pieprzem. Odstawiamy na bok.
Marchewki obieramy, myjemy, kroimy na cienkie plasterki (można za pomocą szatkownicy).
Cebulę obieramy, kroimy na plastry (cienkie). W naczyniu żaroodpornym układamy kolejno warstwy:1. plasterki
marchewki;2. plasterki
cebuli;3.
papryka słodka - równomiernie posypana;4.
zioła prowansalskie - równomiernie posypane;5.
schab;6. dokładnie rozsmarowany
majonez (warstwa przykrywająca całe
mięso);7.
ser żółty starty na tarce o dużych oczkach;Naczynie przykrywamy szczelnie folią aluminiową. Wstawiamy do rozgrzanego do 180 stopni piekarnika (u mnie z termoobiegiem - jeśli nie macie takiej funkcji, można zwiększyć temperaturę do 190 stopni) i pieczemy przez godzinę. Po godzinie folię zdejmujemy i zapiekamy jeszcze 15-20 minut. Podajemy z
ziemniakami,
ryżem i surówkami. Smacznego!