Wykonanie
Ufff... Jak dobrze, że już poniedziałek. Tak, tak, wiem - brzmi to co najmniej dziwnie. Ale w weekend po pierwsze pracowałam, po drugie miałam Julefrokost, czyli duńskie Christmas party . Idea jest świetna. I muszę przyznać, że bardzo mi się podobało. Jako kierownica nie piłam - poza malutkim łykiem
wina od mojej Szefowej, która z wrodzonym sobie wdziękiem przekonywała mnie, że jedna lampka przecież nie zaszkodzi .Cóż - pijany świat z perspektywy trzeźwego człowieka jest naprawdę zabawny. Nasz hotel jest częścią grupy, w której skład wchodzą jeszcze dwa przybytki. I muszę z zadowoleniem przyznać, że choć nie było nas zbyt wielu, wiedliśmy prym w zabawie. Inni najpierw niepewnie spoglądali w kierunku naszych stolików, jednak po którymś z
rzędu zagłuszającym wszystko skøl, przestali zwracać uwagę. Tańczyłam (Christian tak mną obracał na parkiecie, że kompletnie nie wiedziałam, co się ze mną dzieje), śmiałam się (naprawdę bardzo dużo), rozmawiałam (ludzie po
alkoholu robią się niezwykle wylewni) i bawiłam świetnie. I choć dziś rano obudziłam się niemalże z kacem, jestem zadowolona i w przyszłym roku powtórzę to z przyjemnością.Na szczęście - dopiero w przyszłym roku.Ale przejdźmy do rzeczy bardziej interesujących, czyli świątecznych słodkości.Razem z
Maggie upiekłyśmy nie tylko słodkie pierniczki z witrażykami. U Usagi
Maggie zobaczyła
kokosowe trufle, którym nie mogła się oprzeć. Ja do
kokosa jestem nastawiona dość neutralnie, ale moi Panowie uwielbiają. W związku z tym pomyślałam, że sprawię im nimi frajdę. Nie myliłam się! Gdyby mogli, zjedliby wszystkie - a, niestety, nie mogli . Bo właśnie te
trufelki powędrowały ze mną jako prezent na pracową Wigilię. Nie mam pojęcia, w czyje ręce w końcu trafiły, ale mam nadzieję, że smakowały tak samo, jak nam. A muszę przyznać, że moje nastawienie do
kokosu po spróbowaniu tych drobiazgów zdecydowanie się poprawiło. Słodziutkie, ale nie mdłe za sprawą
alkoholu - następnym razem dałabym nieco więcej. Nie miałam
likieru kokosowego, ale biały
rum sprawdził się znakomicie. Jakoś tak pasuje mi do
kokosu...Smak
mleka w proszku jest dość mocno wyczuwalny - nam to odpowiada. A ciemna
czekolada świetnie równoważy słodkość białej. Ogólnie - polecam serdecznie. Do pojedzenia, na Święta czy jako prezent - wyglądają uroczo, i z pewnością każdy ucieszy się z takiego drobiazgu.Chciałabym Ci
Maggie podziękować - za wspólne pieczenie, które zawsze jest ogromnym źródłem radości i satysfakcji, i za kartkę świąteczną, którą zrobiłaś mi ogromną niespodziankę. Jest cudna! Bardzo, bardzo dziękuję.
Trufle kokosoweSkładniki:(na 15-18 sztuk)50 ml
śmietany kremówki (38%)1 łyżka
cukru pudru50 g
białej czekolady1 łyżka białego
rumu70 g
mleka w proszku100 g
wiórków kokosowychdodatkowo:50 g ciemnej
czekolady (50%)1 łyżka
masłaKremówkę z
cukrem pudrem zagotować w rondelku. Zdjąć z ognia, wrzucić połamaną na mniejsze kawałki
białą czekoladę, odstawić na 5 minut. Wymieszać na gładką masę. Wlać
rum, połączyć. Przesiać
mleko w proszku, dokładnie wymieszać. Partiami wsypywać
wiórki kokosowe, wymieszać. Masa powinna być gęsta i lepka.Uformować kwadrat lub prostokąt o wysokości 1,5 cm. Ułożyć na płaskim talerzu wyłożonym papierem do pieczenia, schłodzić w lodówce przez 1-2 godziny.
Ostrym nożem pokroić na niewielkie prostokąty.Ciemną
czekoladę rozpuścić z
masłem w kąpieli
wodnej.Zanurzać końce
trufli w
czekoladzie, odłożyć na papier do pieczenia do zastygnięcia (można wstawić do lodówki).Przechowywać w lodówce.Smacznego!
Dzisiaj, w ramach nicnierobienia, ubrałam choinkę - jest cudna! Ale chyba każdy tak właśnie myśli o swojej choince... Panowie wczoraj wieczorem przytargali ją do domu, ustawili we względnym pionie, a ja dziś dokończyłam. W tym roku nawet ma czubek! Jak tylko uda mi się znaleźć przedłużacz, żeby podłączyć lampki, pokażę Wam zdjęcia - jestem z niej naprawdę dumna.