Wykonanie
BROWNIE
Uczczenie Dnia
Czekolady wyszło mi dzisiaj trochę przypadkiem... . Bo to brownie miało powstać wczoraj, ale...Może od początku... .Wczoraj miałam paskudny humor. Ani mi się pisać posta nie chciało, ani za bardzo gotować... . Inspiracje na dania też w zasadzie znaleźć w swojej głowie nie mogłam. Obiad jakoś o dziwo smaczny wyszedł, ale już popołudnie to generalnie składało się, jak w jakiejś zaklętej bajce. Wszystko mi leciało z rąk. Nic się nie udawało. Ot, po prostu wisielczy dzień. Synuś też markotny łaził cały dzionek. Ani na spacer iść nie chciał, a i w domu się niczym zabawić nie mógł... . Co oczywiście wcale w poprawie mojego humoru nie pomagało... .W końcu stwierdziłam, że mi to potrzeba chyba czegoś
czekoladowego...Lekarstwo na chandrę w mglisty deszczowy dzień ostateczne... . No tak, ale trzeba zrobić coś - nie coś - CIASTO..do którego pomocy nie potrzeba miksera ani wałka. Nie i już. Nie chce mi się. I zaczęło się szperanie. W zasadzie to moje kroki od razu powędrowały na blog Chocoholiczki . Jeśli szukać czegoś
czekoladowego - to tylko tam. Zwłaszcza, jeśli szuka się czegoś tak konkretnie, jak ja. "C i a s t o na s z y b k o ..." wystukiwałam w okienku wyszukiwarki blogowej... . Enter. Spojrzenie na monitor. " Ciasto bardzo szybkie w wykonaniu - nie wymaga miksera, piecze się też stosunkowo szybko - ok. 35-40 min." BINGO. KLIK. Ocena składników - są.
Orzechy ziemne mam?..lekko solone...A tam, to będzie oryginalniej. Dzielnie pokroiłam
masło do rondelka i...wszedł Mąż. Rondelek ustąpił miejsca garnkom z obiadem.
Potem zawędrował do lodówki, na czas pobytu Rodzinki w sklepie... I tam pozostał, bo usypiając Synka ululałam się sama i o północy zmarznięta marzyłam jedynie o ciepłym
boku mojego Ukochanego... .Dzisiaj rano wstałam zdecydowanie w lepszym humorze ;) Rodzinne śniadanko, wizyta na giełdzie - udane zakupy "przetwórcze" ;) Gdy Mężuś wyszedł do pracy, Synuś zarządał ciasta. Tak, tak...zarządał ;) Wyjął mikser z szafki kuchennej, zaczął próbować go podnosić na blat kuchenny pokazując, żeby Mama zaczęło robić ciasto, wydając przy tym swoje głośnie "Brzbzrzrzzzzzzzzzz". Roześmiałam się. "Dzisiaj będziemy robić ciasto, ale inne Myszko. Nie mikserem. Będziemy mieszać." Smyk spojrzał na mnie rezolutnie i z błyskiem w oku dawaj otwierać szufladę pod piekarnikiem i wyciągać formy do ...muffinek ;) "Nie, nie Kochanie...choć, połamiesz
czekoladę do rondelka.." I tak wspólnymi siłami stworzyliśmy ciacho. Jak widać, jest więc banalnie proste do wykonania. A zapach
czekolady roznosi się po całym domu podczas pieczenia... :) Zresztą, po jego upieczeniu też. Dlatego, ja zmykam dokroić sobie jeszcze jeden kawałek (a niech mi pójdzie w biodra ! ), a Was zostawiam z przepisem na to
czekoladowe cudeńko. Może Ktoś jeszcze pragnie uczcić dzisiejszy Dzień
Czekolady. Przecież jeszcze będzie trwać ponad godzinkę...a to masa czasu, prawda ? :)
Składniki na ciasto:200 g
masła1 tabliczka
mlecznej czekolady (100 g)1 tabliczka
gorzkiej czekolady (100 g)250 g
cukru pudru4
jajkakilka kropel
aromatu waniliowego150 g
mąki - u mnie tortowaszczypta
proszku do pieczenia40 g
kakao w proszku100 g nutelli (lub innego dobrego
kremu czekoladowo-
orzechowego)garść posiekanych
orzechów (i ja dałam
orzeszki ziemne - lekko solone ;) no może to nie był najlepszy wybór, ale da się :P)Dodatkowo:
polewa czekoladowa (opcjonalnie - więc ja nie dodałam ;) )W rondelku, przy niewysokiej temperaturze, rozpuszczamy
masło, tabliczkę
mlecznej czekolady i pół tabliczki gorzkiej, cały czas mieszając, aby nie dopuścić do wrzenia.Po rozpuszczeniu, odstawiamy na moment do lekkiego przestudzenia - w tym czasie możemy posiekać pozostałą
gorzką czekoladę i
orzechy. Mnie mieszanka przestygła mocno, bo akurat była
pora obiadkowa ;) Dlatego dalsze czynności wykonywałam na wszelki wypadek w misce zwanej makutrą ;)Masę
czekoladową przelewamy do większej miski, dodajemy
cukier, kilka kropel
aromatu waniliowego i mieszamy dokładnie, powoli wbijając
jajka. Każde dopiero po tym, jak poprzednie wejdzie w masę. Gdy uzyskamy ją gładką, dodajemy przesianą z proszkiem i
kakao mąkę oraz wrzucamy posiekaną
czekoladę.Wszystko ładnie mieszamy i przelewamy do wysmarowanej
masłem i obsypanej
mąką blaszki - ja wyłożyłam swoją papierem do pieczenia - o wymiarach 26 x 26 cm (może być także inna blaszka, ciasto będzie odpowiednio wyższe lub niższe. Ja swoją zatem wstawiłam do takiej 18 na 25. Chocoholiczka nie poleca dużo większej blaszki niż 26x26, gdyż z natury jest to raczej niewysokie ciasto).
Na górę ciasta wykładamy małą łyżeczką
krem czekoladowy, mieszamy delikatnie szpikulcem lub tąże łyżeczką i obsypujemy ciacho posiekanymi
orzechami. Tak przygotowane ciasto wkładamy do nagrzanego do 160 st. piekarnika i pieczemy około 35 min.
Brownie powinno być wilgotne, dlatego trzeba uważać - im dłużej będzie siedziało w piekarniku, tym bardziej będzie konsystencją przypominało tradycyjnego Murzynka. Jak pisze autorka : "Myślę, że już po pierwszej próbie wyczujecie swój piekarnik i będziecie potrafiły stworzyć swoją idealna wersję tego ciasta." Ja na przykład już wiem, że w moim wystarczą mu spokojnie półgodzinki ;) I będzie się jeszcze mocniej rozpływać w ustach ... mmmmmmm... Smaczności !! ;)