Wykonanie

Wiosna dała nam przedsmak, po czym wycofała się beznamiętnie, zostawiając nas na ten weekend przemarzniętymi i przesiąkniętymi wilgocią do
szpiku kości. W takich momentach zawsze przypomina mi się źródłosłów nazwy focaccia - łacińskie słowo focus oznaczające ognisko, to domowe. Od razu robi się cieplej.Ale żeby jeszcze trochę poprawić sobie humor, pomyślmy o jednym z kluczowych elementów wielu comfort foodów : o rozpuszczonym, ciągnącym się
serze. A najlepiej - o serach, w liczbie mnogiej.W ubiegłym roku, w ramach krakowskiego Festiwalu Kultury Żydowskiej, byłem na warsztatach pieczenia focaccii z telawiwsko-nowojorskim mistrzem piekarskim Uri Scheftem. Pośród wielu rzeczy nauczyłem się tam także i tego, że focaccia to tylko idea, którą to piekarz ma wypełnić treścią. Nie ma jednego sposobu, jednego przepisu, jednego obłożenia, jednego kształtu. Warto to zapamiętać, bo znajduje owa prawda zastosowanie w wielu innych sytuacjach w świecie, w którym co i rusz napotykamy na mędrców głoszących, że istnieje tylko jeden właściwy sposób - i to oni, ma się rozumieć, go reprezentują. Nie dotyczy to z resztą tylko kuchni.A więc focaccia - ów cudownie prosty gatunek
pieczywa, sprowadzający się do podstawowych składników:
mąki,
wody,
drożdży i
soli,
oliwy. Składników każdej najprostszej, najuboższej nawet kuchni, obecnych w niej od pradawnych czasów. Focaccia odsyła nas gdzieś w basen morza Śródziemnego i na Bliski Wschód. Czyli tam, gdzie ciepło.Zastanawiałem się owładnięty comfort-foodową gastrofazą, jak nafaszerować ją
serami. Przypomniałem sobie, jak się robi szwedzkie Kanelbullar i jak mistrz Uri Scheft robił niezwykle efektowną
chałkę o warstwach przekładanych nutellą (zrobiłem ją później z
masłem orzechowym, o czym opowiem przy następnej okazji). I pomyślałem, że może to być fajny sposób na stworzenie
serowego bochna. W ten sposób powstał patent na iście zakręconą
serową focaccię.Zapraszam do oglądania tutorialu.Potrzebujesz:Ciasta na focaccię z tego przepisu (użyłem połowy objętości). Podczas miksowania możesz dodać 2 łyżki
oliwy.Kilka garści tartego
sera - użyłem
mozarelli, gruyere'a i
camemberta, bo każdy z tych
serów ma trochę inną konsystencję - ale też dlatego, że ich resztki akurat zalegały mi w lodówce. Bo takie pieczenie to także okazja na sprzątanie lodówki - spożytkowanie resztek w jakże godziwy sposób. Użyj więc takich
serów, jakie akurat masz albo na jakie masz ochotę. Zadbaj tylko o to, żeby to były
sery prawdziwe, a nie supermarketowe
przetwory z tłuszczu
palmowego i utrwalaczy.Szczyptę
płatków peperoncino /
chiliGarść czarnych
oliwek przekrojonych na pół (najlepiej tych pieczonych, nie z zalewy)Garść igieł
rozmarynu
Gdy ciasto dojrzeje, rozciągnij je i rozwałkuj dość cienko w duży prostokąt. Posyp go równomiernie
serem i
chili. Z wyczuciem
zwiń wszystko w ciasny rulon.Z jeszcze większym wyczuciem przełóż rulon na blachę wyłożoną papierem do pieczenia i
zwiń w
ślimaka. Posyp z wierzchu
serem i
rozmarynem i zostaw na ok. godzinę, żeby całość wyrosła. Rozgrzewaj w międzyczasie piekarnik do 210 stopni.Upiecz, aż całość się zrumieni, a bochen popukany od
spodu wyda głuchy odgłos.


Miłego rozgrzewania się i komfortowania życzę :)