ßßß
Zawsze uwielbiałam jabłecznika mojej mamy, bo jest niezwykły w swej prostocie. Od kiedy pamiętam ugniatałam ciasto i uczyłam się proporcji, więc jak tylko miałam okazję, czy to jeszcze w domu, czy to już na studiach, zawsze piekłam jabłecznika. Dlatego nadszedł czas na moją własną wersję, oczywiście w odsłonie bezglutenowej i nieco zdrowszej, bo bez dodatku cukru. Poeksperymentowałam trochę z ciastem, które ostatnio użyłam na tartę jajeczno-szpinakową i postanowiłam zmienić trochę proporcje. I myślę, że ciasto wyszło naprawdę smaczne! Do tego lody na boku i tak dobrego deseru dawno nie jadłam...! Tym bardziej cieszy mnie to, że nie tylko mi, ale całej rodzince bardzo smakowało :)Ciasto posłodziłam syropem z agawy - była to moja pierwsza próba kuchenna tej alternatywy dla cukru, więc dopiero wyczuwam proporcje. Jabłka są same w sobie bardzo słodkie, dlatego nie przesadzałam ze słodzeniem ciasta, ale śmiało możecie zwiększyć proporcje syropu, bo moja mniej słodka wersja nie każdemu może odpowiadać. Jednak po dodaniu gałki lodów na boku, proporcje według mnie były idealne.
Czego potrzebujesz?- ok. 150 g mąki ziemniaczanej- ok. 120 g mąki z ryżu pełnoziarnistego- 90 g margaryny- 5 łyżek syropu z agawy - śmiało można podwoić tą ilość, jeżeli wolicie słodszą wersję- 2 jajka- jabłka prażone- żurawina (ja użyłam ok. 3 łyżek)
Pierwsza sprawa - syrop z agawy nie jest musem, ALE nadaje ciastu bardziej płynną konsystencję, więc musiałam dodać więcej mąki niż planowałam. Dlatego jeżeli używacie niepłynnego słodzika, np. ksylitolu czy po prostu cukru, to nie dodawajcie aż tyle mąki. Ja wolę na początku dodać mniej, a potem sobie dosypuję do takiej konsystencji jakiej bym chciała. Tym razem ciasto było w mniej zbitej formie, niż jak robiłam tartę ze szpinakiem, więc miałam więcej zabawy z jego ulepianiem, bo bardzo mocno przyklejało się do dłoni, ale dzięki temu nie było takie suche po upieczeniu.Kolejna sprawa - użyłam foremki silikonowej do tarty, którą standardowo wysmarowałam oliwką.
Samo mieszanie składników to dosłownie 5 minut. Wrzucamy wszystko do miski, prócz jabłek oraz żurawiny i zagniatamy. Tak jak napisałam, ciasto będzie się lepiło, a przy wykładaniu go do foremki będziecie chcieli je wyłożyć byle jak, żeby tylko mieć już to za sobą [przynajmniej jak tak miałam, ale nie należę do najbardziej cierpliwych osób ;) ] Ważna rzecz - nie zużywajcie całego ciasta, zostawcie trochę do na później. Wyłożone i nakłute widelcem ciasto wstawiłam do piekarnika na 5 minut na 200 stopni (miło czasem móc skorzystać z piekarnika elektrycznego z możliwością ustawienia temperatury.)
Na lekko podpieczone ciasto wyłożyłam prażone jabłka i dodałam żurawiny. Do resztki ciasta, która została dosypałam trochę mąki, żeby było mniej lepkie, a bardziej kruche i obsypałam tartę z wierzchu małymi kawałkami. Całość piekłam kolejne 20 minut.
Najlepiej podawać na gorąco, z lodami. Bajka!Takie małe rzeczy, a jak cieszą!
Wracam za kilka dni z zupą z soczewicy! :)