Wykonanie
Waikiki to typowo turystyczna część Honolulu. Znajdują się tam bardzo urokliwe, lecz zatłoczone plaże, pełne turystów z różnych zakątków świata. Chcąc zaznać nieco spokoju i odkryć prawdziwe piękno Pacyfiku należy wyjechać z miasta i wyruszyć w kierunku północnej części wyspy Oahu.

Plaże Waikiki z kraterem Diamond Head w tleNa wycieczkę w głąb Oahu można wybrać się na kilka sposobób:Autobusem komunikacji miejskiej – bilet jednostkowy kosztuje 2 , 5 USD. Nie polecam jednak tego rozwiązania na dalsze wypady – autobusy są zatłoczone i bardzo wolno jeżdżą. Ponadto kierowcy niezbyt umiejętnie korzystają z klimatyzacji, ustawiając ją na maksymalne chłodzenie.Wykupując wycieczkę, co słono kosztuje – ok. 50 USD za zorganizowany wyjazd na darmową plażę. To rozwiązanie preferują Japończycy, dla których przygotowano specjalne autokary z przewodnikami, mówiącymi w zrozumiałym dla nich
języku.Wynajętym samochodem – koszt wypożyczenia samochodu na 12 godzin z pełnym bakiem paliwa plasuje się w granicy 100-150 USD w zależności od
marki.

Ford Mustang – typowy samochód dla turystów

Komu w
drogę temu czasBiorąc samochód na cały dzień ma się wystarczająco dużo czasu, aby objechać wyspę wzdłuż i wszerz. Naszą wycieczkę rozpoczęliśmy o godzinie 7:00 rano. Pierwszym przystankiem była koreańska świątynia buddyjska Mu-Ryang-Sa, znajdująca się w głębi Honolulu.

Koreańska świątynia buddyjska Mu-Ryang-Sa

Koreańska świątynia buddyjska Mu-Ryang-SaDalej kierowaliśmy się wschodnim wybrzeżem w kierunku północnym, aż do Hanauma Bay . Miejsce jest zamkniętym rezerwatem przyrody z niezwykle bogatą rafą koralową. Największą jego atrakcję stanowi nurkowanie z fajką (rurką) i podglądanie dna morskiego. Wejście do rezerwatu jest płatne, a każdy odwiedzający zobowiązany jest do obejrzenia filmu instruktażowego. Zatoka powstała w kraterze wulkanu, który swoją aktywność zakończył ok. 30 tys. lat temu. Głodni wrażeń i znudzeni leżeniem na plaży mogą wybrać się na znajdujący się w okolicy krater wulkanu Koko.


To również idealne miejsce na plażowanieJadąc dalej na północ dociera się do Sandy Beach, na której urządziliśmy piknik. Plaża nosi niechlubny przydomek break-neck beach ze względu na bardzo kamieniste dno morskie oraz niezwykle wysokie fale. Jest to również jedno z ulubionych miejsc surferów.

Kolejnym obowiązkowym miejscem jest
Maka-puu Beach . Podobnie jak Sandy Beach plaża odwiedzana jest przede wszystkim przez surferów. Niedaleko plaży znajduje się też latarnia morska i Sea Life Park, w którym odbywają się m.in. pokazy z udziałem delfinów. Z zatoki rozpościera się również widok na dwie niewielkie wyspy
Manana i Kaohikapu.

Zatoka ze względu na bardzo wysokie fale jest rajem dla surferów

Na Hawajach pogoda zmienia się jak w kalejdoskopieNaszym kolejnym punktem programu była Temple Valley, z japońską świątynią buddyjską Byodo-in . Została ona wybudowana w 1968 roku z okazji przybycia pierwszego japońskiego imigranta na Hawaje. Ciekawostką jest, że w odróżnieniu od świątyń w Japonii ta zbudowana jest częściowo z betonu.

Świątynia Byodo-in znajduje się w otoczeniu gór

Pierwszy raz miałam okazję zobaczyć czarne łabędzieNastępny postój urządziliśmy w zatoce Kailua . Plaża również pozbawiona była turystów, warto jednak zatrzymać się tam na moment, aby obejrzeć Chinamon’s Hat . Ciekawą atrakcję stanowią także setki miniaturowych
krabów, wygrzewających się na piasku w promieniach popołudniowego słońca.

Mając więcej czasu wyspę można odwiedzić płynąc do niej
kajakiemLunch zjedliśmy w przydrożnym dinerze Uncle Bobo’s, znajdującym się przy praktycznie pustej Swanzy Beach . Lokal może nie zachwyca wyglądem, niemniej oferuje na prawdę pyszne jedzenie. Duży plus należy się za
pieczywo do burgerów, przygotowywane i wypiekane na miejscu.

Uncle Bobo’s – wygląd może nie zachwyca, ale gwarantuję, że jest smacznie

Klasyczny amerykański burger i kanapka BLT

Imbirowa lemoniada jest moim nowym ulubionym
napojemPółnocna część wyspy bardzo różni się od Honolulu. Przede wszystkim pozbawiona jest miejskiego zgiełku oraz miejsc stworzonych typowo dla turystów. Spotkać tu za to można wiele food trucków, serwujących niesamowite smakołyki, wśród których królują
krewetki z
czosnkiem i barbecue.

Food truck z kuchnią chińską – niestety był już nieczynny

Mrożony
jogurt z lokalnymi
owocami to atrakcja dla najmłodszych

Klasyczne hawajskie BBQ – również ok godz 16 było już zamknięte
Kawa dla przejezdnych podawana jest z
mlekiem kokosowymCiekawostką w tej części wyspy jest świątynia Laie, należąca do Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich. Niestety osoby nienależące do wspólnoty nie mogą wejść na jej teren. Dla nich stworzone zostało centrum informacyjne, po którym poruszać się można wyłącznie z opiekunem. Dla turystów przygotowane są Księgi Mormona, dostępne w osiemnastu językach, w tym również polskim.

Taki oto prezent otrzymaliśmy na
drogę 😉Naszym kolejnym celem wizyty było Polynesian Cultural Centre . Niestety nie sprawdziłam tego miejsca dokładnie przed wyjazdem – okazało się ono atrakcją, wymagającą poświęcenia całego dnia. Na 42 akrach zbudowane zostały miniaturowe wioski, ukazujące tradycje, kuchnię i życie na sześciu polinezyjskich wyspach. Centrum jest w pełni interaktywne, więc można tu pływać łodzią, tańczyć hula, a nawet gotować lokalne potrawy. Udało nam się jednak zobaczyć niewielki wycinek obiektu, dzięki uprzejmości pracownika centrum, który zaoferował nam bezpłatną skróconą wycieczkę łodzią typu kanu.Ostatnim odwiedzonym przez nas miejscem było Turtle Bay . Jak nazwa wskazuje jest to zatoka, w której żyją ogromne morskie żółwie. Z tego te względu miejsce cieszy się popularnością wśród nurków. Dodatkową atrakcją jest odsłonięta rafa koralowa, o którą rozbijają się ogromne fale Oceanu Spokojnego.


Warto było przejechać całą wyspę, aby dotrzeć do tego miejsca

Zdecydowanie nie polecam spaceru po
rafie koralowej w japonkachWśród miejsc, których nie udało nam się odwiedzić jest:Dole Plantation, czyli miejsce uprawy
ananasówRanczo Kualoa, będące
planem zdjęciowym dla takich produkcji jak Jurassic Park czy LostPolynesian Cultural CenterTe atrakcje pozostawiam na kolejną wizytę na Oahu. Niestety dwa tygodnie to zdecydowanie za mało czasu, aby poznać Hawaje. Jest to również motywacja do powrotu w to rajskie miejsce.Chcesz dowiedzieć się więcej na temat podróży na Hawaje? Sprawdź moje wcześniejsze wpisy:Święta bez śniegu to na Hawajach norma. Jak tubylcy sobie z tym radzą?O tym jak zdobyłam trzy wulkany i spotkałam Baracka ObamęPodążaj za marzeniami, czyli jak podróżować i nie zbankrutować