Wykonanie
Do jakości sprzętu kuchennego nie przywiązywałam do tej
pory szczególnej wagi.Z reguły sprzęt czy dodatki kuchenne kupuję z tzw. średniej półki, czyli nie te najtańsze, ale też nie wysokiej klasy.Jeśli chodzi o patelnie, to kiedyś używałam teflonowych, ale już dość dawno wymieniłam je na ceramiczne. Miałam ich kilka, różnej wielkości.Czy byłam zadowolona? Niekoniecznie, bo najczęściej jednak nie obywało się bez przyczepiania się do dna potrawy w trakcie jej smażenia, mimo, że teoretycznie nie powinno się tak dziać na powłoce ceramicznej. Niestety, działo się i były takie potrawy, co do których za każdym razem zarzekałam się, że robię je ostatni raz, bo smażenie ich nie tylko nie było żadną przyjemnością, ale wręcz męką.Wymagały też z reguły użycia tłuszczu, czasem sporej ilości.Najczęściej też patelnie, zwłaszcza te mniejsze, tańczyły po metalowych kratkach mojej gazowej kuchenki. Były po prostu lekkie i niestabilne.Gdy więc dostałam propozycję od firmy Gustus dotyczącą przetestowania dowolnie wybranej patelni niemieckiej firmy Woll, to nie zastanawiałam się ani chwili.Problem pojawił się zaraz na początku, przy wyborze. Jaką patelnię z tak dużej oferty wybrać, żeby korzystać z niej jak najszerzej?Po dokładnej analizie tematu i moich potrzeb zdecydowałam się na patelnię z
serii Saphir Lite o śr. 24 cm i z podwyższonym brzegiem, żeby pełniła też rolę rondla.Okazało się to bardzo trafnym wyborem.Po wyjęciu patelni z paczki od razu mi się spodobała. Była nie tylko miła dla oka, ale przede wszystkim solidna i ciężka, co gwarantowało jej stabilność.
Najpierw może kilka słów tytułem przedstawienia:1. Patelnia nadaje się do wszystkich kuchenek, zarówno gazowej, indukcyjnej, ceramicznej jak i elektrycznej.2. Wykonana jest z najwyższej jakości stopu Silumin, pokryta szlachetną powłoką (ceramika szafirowa), przez co jest wyjątkowo trwała i odporna na ścieranie.3. Ma grube, idealnie płaskie dno (producent
daje 25 lat gwarancji na jego równość).4. Każda patelnia wyposażona jest w pokrywę z hartowanego i żaroodpornego szkła, a odprowadzanie pary odbywa sie poprzez tunel w uchwycie (w pierwszej chwili zdziwiło mnie, że nie ma "dziurki" w pokrywie).5. Charakteryzuje się wspaniałym przewodnictwem ciepła i kumulacją energii, co
daje bardzo duże oszczędności w zużyciu energii - przy gotowaniu
rzędu 50-60 % , a przy pieczeniu nawet do 90 %.6. Patelnie te można umieszczać w piekarniku i zapiekać w ten sposób potrawy do temp. 250* C. Nie miałam dotąd takiej patelni, ale też jeszcze z tej jej możliwości nie korzystałam.7. Jest bardzo stabilna i ciężka, ale nie na tyle, żeby zachodziła konieczność proszenia o pomoc, żeby ją podnieść;)Testowałam patelnię ok. 3 tygodnie, nie jest to długi okres, ale wystarczający, aby się nią w pełni zachwycić!Zachwyt towarzyszył mi od pierwszego pieczenia, bo na ten pierwszy test wybrałam
karkówkę palce lizać .To danie, do którego trzeba było najpierw
karkówkowe kotlety opiec, a to do tej
pory skutkowało, mniejszym bądź większym, przyklejeniem się marynaty do dna patelni.Choć ta patelnia jest rekomendowana jako taka, na której można smażyć na minimalnej ilości tłuszczu, bądź w ogóle bez jego dodatku, to ja jednak - przezorny zawsze ubezpieczony - tego tłuszczu trochę dałam. Okazało się to zupełnie niepotrzebne, był to pierwszy i ostatni raz.Kotlety usmażyły się nie tylko błyskawicznie, ale przede wszystkim bez przeniesienia musztardowej skorupki na dno patelni.(Niestety, zdjęcia wyszły nieostre, szczególnie tych usmażonych)Przy kolejnych potrawach nie
dawałam już tłuszczu, a jedynie przecierałam dno
olejem kokosowym, a czasem i tego nawet nie robiłam. Choć nie jestem zwolenniczką kuchni niskotłuszczowej, a wręcz przeciwnie, ale smażenie bez jego dodatku bardzo mi pasuje, bo tłuszcz najlepszy i najzdrowszy jest w postaci świeżej, czyli dodany do już gotowej potrawy.
Przy smażeniu kolejnej porcji tłuszczu z patelni się pozbyłam.
Ponieważ patelnia trafiła do mnie w czasie
trwania, lub nawet pełnego rozkwitu, mojego
śniadaniowego uzależnienia od
białkowych placuszków, więc oczywiście na następny dzień przeszła plackowy test.Dotychczas zawsze
dawałam łyżeczkę tłuszczu na patelnię, a często też odrobinę do plackowej masy, żeby nie przywierały, tym razem patelnię tylko lekko musnęłam
olejem kokosowym i już! Placki smażyły się aż furczało, przekładałam je na drugą stronę bez żadnych problemów i nie musiałam co chwilę manewrować gazem, jak to wcześniej bywało, bo albo za mało się smażyły, albo za mocno.Test zdała celująco!Choć patelni tej musiałam się chwilę nauczyć, bo rozgrzewa się zdecydowanie wolniej niż jej poprzedniczki, więc teraz wiem, że należy ją podgrzewać wcześniej, wtedy, gdy jestem na etapie przygotowywania ciasta, a nie dopiero wtedy, gdy wszystko mam już gotowe do pieczenia.Wolniej się rozgrzewa, ale ciepło trzyma rewelacyjnie i długo. Nie zdarzyło mi się jej używać na wysokim gazie, zawsze jest to prawie najniższy zakres. A proces pieczenia przebiega bardzo szybko, zdecydowanie szybciej niż na innych patelniach. Dlatego, mimo, że jest mniejsza od mojej poprzedniej dużej patelni, która miała śr. 28 cm i na tamtej mieściło mi się jednorazowo więcej np. kotletów, to jednak tutaj cały proces trwa krócej. Takie numery!Wszystkie gryczane były na niej pieczone:
Następny test przeszła przy naszych ulubionych kotletach
pieczarkowych . Zawsze dotąd były smażone na standardowej ilości tłuszczu (
masła klarowanego zwykle). I pierwszy często się rozpadał.Tym razem, co
będę pisać, zobaczcie sami:
Kolejnym moim ulubionym daniem, szczególnie jesienią, jest szakszuka .Wszystko wyszło pięknie, łącznie ze ścięciem do odpowiedniego stanu
jajek przy wykorzystaniu świetnie dopasowanej pokrywki:
Robię je oczywiście w wersji bez
bułki (nawet nie pamiętam jak takie klasyczne mielone smakują, bo
bułki parę lat nie używam już do mielonych).Dodaję
pieczarki,
pory, nawet
brokuła, a tym razem dodałam zmiksowane jarzyny z rosołu i zamiast
cebuli przesmażonego
pora, a dodatkowo, jako że córka jest na protokole AIP, nie dodałam
jajek - wyszły super rewelacyjnie!
I przyszła kolej na test patelni jako naczynia do gotowania i duszenia, czyli do dania jednogarnkowego. Po to zdecydowałam się na patelnię z wyższym brzegiem, żeby wykorzystać i takie jej możliwości.Zrobiłam więc w niej gulasz z
podrobów . Do tej
pory najpierw pokrojone
podroby gotowałam w garnku, a
potem przerzucałam je na patelnię z podsmażoną
cebulą, chwilę dusiłam i zagęszczałam. Teraz i ugotowałam i dusiłam na jednej patelni.
Cebulę tylko wcześniej zeszkliłam na malutkiej patelni.
I jeszcze jedno danie, czyli
swieży dorsz z
pieczarkami. Na kolację, na szybko, też oczywiście bez tłuszczu.
Co z myciem?Patelnia nadaje się do mycia w zmywarkach, tylko nie wiem po co bym miała ją tam wkładać. Po użyciu wystarczyło najczęściej przetarcie papierowym ręcznikiem, a w ostateczności mokrą gąbką (nawet samą, bez płynu do naczyń) i spłukanie.I już! Rewelacja i w tym temacie.Jakie wady?No cóż, nie jest tania, patelnie kosztują w granicach 400-500 zł w zależności od wielkości.Ale
powiem tak: po kilku dniach używania tej nowej patelni wszystkie moje poprzednie patelnie, poza jedną najmniejszą, przeszły w stan spoczynku; nie mam potrzeby (ani przede wszystkim ochoty) korzystać z żadnej innej patelni.I pewnie jakbym teraz wyposażała swoje gospodarstwo i znała zalety takiej patelni, to nie kupowałabym tych kilku, tylko jedną, a porządną, nie wspominając ile tych patelni już miałam, bo co jakiś czas trzeba je było wymieniać, bo się zużywały. A ta, mam nadzieję, posłuży mi wiele lat.Bardzo polecam:)