Wykonanie
Nooo… na taką ilość pracy, jaką jest wstawienie blaszki do piekarnika to
mogę się zgodzić. Takie świeżo upieczone
pieczywko ma jeszcze jedną zaletę- wystawiasz wszystko na stół i domownicy z zapałem komponują swoje zestawy- ciepłe bułeczki z
masłem i
miodem…. z
serkiem…. z powidłami śliwkowymi… Jakoś na
wędlinę w tym przypadku nikt się nie rzuca.Albo zestaw amerykański-
masło orzechowe i
dżem :)))No tak, ale jednak odrobinkę pracy wieczorem wykonać trzeba i tu jest własnie opis co należy zrobić:1 czubata łyżka
masła rozpuszczonego1 szklanka
mleka1/2 kg
mąki1
jajkoplaska łyżeczka
soli1 opakowanie
drożdży instantZ tych produktów (ważne, by nie były z lodówki, ale w temperaturze pokojowej) zagniatamy ciasto. Musiałam troszkę podsypywać
mąką, bo mi się kleiło do rąk. Gdy już będzie gładkie, formujemy bułeczki i układamy je na blaszce. Możliwe, że dobrze byłoby pozwolić im wyrosnąć. Ale przepis mówił wyraźnie, że od razu trzeba wstawić do lodówki. I wstawiłam. A rano do piekarnika, nagrzanego do 250 stopni i piekłam około 25 minut. Żeby były bardziej apetyczne przed pieczeniem posmarowałam je odrobiną
mleka. Można posypać
makiem,
sezamem, ale gładkie też fajnie smakują i wyglądają. I co najważniejsze- faktycznie wyrosły. Cud jakiś, czy co? :)))Pyszne, gdy ciepłe…. Ale tez zimne były bardzo dobre. Z tej porcji wyszło mi 14 bułeczek.