Wykonanie

Zastanawialiście się kiedyś dlaczego to ciasto nosi taką nazwę? Pychotka albo Pani Walewska...Ciasto na pewno jest jednym z moich ulubionych i nie tylko moim skoro zasłużyło na nazwę wprost mówiącą o tym, że jest po prostu pycha. A dlaczego Pani Walewska? Może ktoś pomyślał, że w świecie kulinarnym byłaby dobrą kochanką dla Napoleona (i mam na myśli oczywiście także wyrób cukierniczy, która nawiasem mówiąc jest przeznaczony na ostry atak depresji ze względu na poziom swojej
słodyczy). Tak czy owak z okazji dnia babci i dziadka postanowiłam zabrać się za coś, co kojarzy mi się z latami 60-tymi:)Ciasto wygląda na skomplikowane i bardzo czasochłonne a to tylko złudzenie:)Po pierwsze widzimy kilka warstw a osiągamy to bardzo sprytnie i szybko:)Zaczynamy od podkładu. Robimy jeden na dużej (ja wykorzystuję blachę, która stanowi komplet z piekarnikiem)a w końcowej wersji osiągamy dwa:).Produkty na podkład:1
margaryna (ja korzystałam z Kasi)400 g
mąki0,5 szklanki
cukru1 łyżeczka
proszku do pieczenia2
żółtkaBeza:4
białka (pozostałe 2
żółtka zostawiamy do kremu)2 łyżki
cukruPotrzebujemy też:
dżem z czarnej porzeczki3/4 szklanki
płatków migdałowychProdukty potrzebne na krem:2 szklanki
mleka4 łyżki
cukru1 opakowanie
cukru wanilinowego2 łyżki
mąki pszennej2 łyżki
mąki ziemniaczanej200 g dobrego
masłaPiekarnik ustawiamy na 180 stopni.

Najlepiej rozpocząć od ugotowania "budyniu" na krem (aby miał czas na wystygnięcie).Większą część
mleka gotujemy w niewielkim rondelku (jak na
budyń). Zostawiamy 0,5 szklanki
mleka i dodajemy do niej
mąki,
cukry i mieszamy aż do uzyskania jednolitej zawiesiny. Kiedy
mleko zacznie się gotować, wlewamy naszą mieszankę i mieszając doprowadzamy do zagotowania. Odstawiamy do wystygnięcia i w tym czasie możemy już zabrać się za kruche ciasto. W większości przepisów spotkałam się z 6
żółtkami. Ja zrobiłam ciasto kruche z mniejszą ilością i wszystkim bardzo smakowało.Zanim jednak dodacie
żółtka musicie najpierw wysypać na blat, lub stolnice
mąkę,
cukier,
proszek do pieczenia do tych składników dokładamy
margarynę i najpierw nożem kroimy kostkę powoli łącząc z pozostałymi składnikami. Następnie dodajemy
żółtka i ręcznie zagniatamy ciasto. Jeśli będzie zbyt lepkie dodajemy
mąkę.

Blachę smarujemy cienką warstwą tłuszczu lub wykładamy papierem do pieczenia. Ciasto powinno być plastyczne ale (jak to ciasto kruche) będzie się rwało więc po rozwałkowaniu trudno jest je przenieść na blachę w jednym kawałku.Najlepiej tym się nie przejmować i po prostu po kawałku układamy tak aby blacha w całości została zapełniona.Podkład pieczemy na raty. Najpierw przez ok. 20 min samo ciasto a po tym czasie smarujemy lekko już podpieczony spód
dżemem. Następnie wykładamy pianę ubitą z 4
białek i 2 łyżek
cukru. Na sam koniec posypujemy
białka migdałami i wkładamy do piekarnika na kolejne 15-20 min.

Po upieczeniu studzimy podkład i możemy przejść do tworzenia kremu.Osobiście uwielbiam tego rodzaje masy.Domowej roboty
budyń mamy już przygotowany (możemy też zamiennie skorzystać z mieszanek dostępnych w sklepach ale moim zdaniem lepsza jest ta wersja). Teraz wystarczy miękkie
masło utrzeć z
cukrem pudrem i
żółtkami. Kiedy mamy już jednolitą masę, stopniowo dodajemy do niej naszą budyniową bazę. Miksujemy aż znikną wszystkie grudki. Na sam koniec polecam ulepszyć nasz (już i tak pyszny) krem odrobiną
spirytusu (ja dałam mniej więcej kieliszek).Czas na wykończenie naszego ciasta.Podkład dzielimy na dwie równe części, z których jedna będzie
spodem a druga wierzchnią warstwą. Teraz wystarczy już tylko wyłożyć krem na pierwszą część (robimy taką jakby kanapkę) i przykrywamy go drugą częścią ciasta. Wszystko wkładamy do schłodzenia najlepiej na całą noc. Następnego dnia, kiedy krem stężeje ciasto będzie się doskonale kroić. Moja wersja została dziś spałaszowana przez babcie i dziadków na szkolnym przedstawieniu z okazji ich święta - przy okazji Wszystkiego najlepszego!:)