ßßß Cookit - przepis na 159 książek

159 książek

nazwa

Wykonanie

Składniki na ok. 30 dużych ciastek:
120 g masła
100 g kakao
330 g cukru
330 g mąki pszennej
1/2 łyżeczki sody oczyszczonej
1/2 łyżeczki soli
2/3 szklanki maślanki
3 tabliczki dobrej czekolady - taka, jaką lubisz (ja dałam po tabliczce gorzkiej, mlecznej i białej)
Przygotowanie:
Masło roztop w małym garnuszku, po czym przelej je do dużej miski. Dodaj do niego kakao i zmiksuj na gładko. Wsyp cukier, dolej maślankę i dalej miksuj. Mąkę wymieszaj z solą i sodą i powoli dosyp do miski, ciągle miksując, aż do uzyskania jednolitego, gęstego i klejącego ciasta. Czekoladę posiekaj na małe kawałki i wrzuć do masy czekoladowej. Wszystko będzie dość lepkie - i takie ma być.
Wysmaruj blachę masłem i wyłóż ją papierem do pieczenia. Ciasto można nakładać na blachę łyżką, choć według mnie lepiej to robić dłońmi, tylko trzeba je najpierw lekko umoczyć w oleju. Wtedy ciasto nie przykleja się do rąk i łatwo jest formować ciastka. Trzeba odrywać po trochę ciasta i formować w dłoniach kulki wielkości dużego orzecha włoskiego, a następnie układać je na blaszce, zostawiając między nimi duże odstępy, bo podczas pieczenia poszerzą się. Nie spłaszczaj kulek.
Piecz w temperaturze 180ºC (bez termoobiegu) przez 10 - 12 minut. Po wyjęciu z piekarnika, poczekaj aż lekko przestygną, ponieważ będą za miękkie, żeby można je było zdjąć z blachy.
Najlepsze są jeszcze lekko ciepłe, ze szklanką zimnego mleka (i dobrą książką, to w domyśle).
Francesca Gould, David Haviland - Dlaczego mrówkojady boją się mrówek?
A dlaczego żaby wybuchają, niektóre ptaki udają parasole i po co strusie zamiast chować głowę w piasek, jedzą kamienie? A-ha! Książka dla dociekliwców. Choć lubię ogromnie klimaty animal planet na papierze, to jednak jak sądzę nie wszyscy tak mają. Może to i dobrze, bo przez zamiast nudnych książek przyrodniczych na półkach można znaleźć takie pozytywnie pokręcone cacka. Jeśli ktoś w tym przypadku zasugeruje się tytułem, za wiele się nie pomyli - zawartość jest dokładnie tak samo zabawna i zaskakująca jak okładka. Gould i Haviland napisali książkę, jaką nieczęsto znajduje się w księgarniach. Taką, która w gruncie rzeczy jest edukacyjna, ale bez negatywnych skojarzeń, jakie budzi samo słowo "edukacja". Bez nadęcia, patosu i fachowego (czytaj: niezrozumiałego) słownictwa, jakim mogliby posługiwać się z pozycji wielkich mądralińskich znawców tematu. Bo autorzy zamiast tworzyć kolejne arcynaukowe dzieło, wzięli się za zwierzaki na śmiesznie. Z żadnej innej książki nie dowiedziałam się, że niektóre żaby jedzą oczami (dosłownie). Albo że leniwce zielenieją. Nie z zazdrości czy złości, ale z lenistwa właśnie - jako zwierzęta nic nie robiące powoli porastają mchem - z leniuchowania. Więcej śmiesznostek nie zdradzę, żeby nie psuć zabawy. A jeśli ktoś nie ma ochoty na czytanie o zwariowanych zwyczajach dwu-, czworo- i wielonożnych milusińskich, zawsze pozostaje mu bezpieczne pytanie na ostatniej stronie: dlaczego zebry mają paski? Oczywiście, z odpowiedzią.
Źródło:http://bookmeacookie.blogspot.com/2012/01/159-ksiazek.html