Wykonanie
Brakuje mi kolorów. Nie tych na kubkach, karteczkach samoprzylepkach i harmonogramach (tych aż za dużo, a przy okazji gratuluję panu, który układał nam
plan na semestr letni fantazji w doborze ciemnozielonego tła pod czarną czcionkę rozmiaru -50, która udało mi się odczytać dopiero po zabawie z lupą). Stęskniłam się za kolorami na trawie, na ulicy, na kleparzu.Kwiatka, kolorowej sukienki i
malin!
Malinowe muffinySkładniki :150 g miękkiego
masła80 g
cukru2 duże
jajka4 łyżki
maślanki (od biedy, kiedy brak, można zastąpić
mlekiem)1 cała łyżeczka
proszku do pieczenia200 g
mąkimaliny - mrożone, bo jest marzec - ile dusza zapragnie (moja zapragnęła 3 garści)
Przygotowanie:Nagrzej piekarnik do 180 stopni C. Miękkie
masło utrzyj z
cukrem na gładką, puszystą masę (nie trzeba tego robić mikserem - wystarczy zwykła trzepaczka). Wbij
jajka i dolej
maślanki albo
mleka (w zależności od tego, co masz w lodówce). Wsyp
mąkę,
proszek do pieczenia i wymieszaj wszystko byle jak. Tak, żeby tylko się połączyło, nie musi być gładkie. Na końcu dorzuć mrożone
maliny (jeśli akurat jest lato i masz świeże, wrzucaj takie - są lepsze). Masę nakładaj łyżką do muffinkowej formy wyłożonej papilotkami, do 2/3 wysokości każdego "kubeczka". Wstaw do piekarnika i piecz 15-20 minut, do zezłocenia na wierzchu. Wyciągnij i ostudź.
Leopold Staff, Poeta (wersja druga), z tomiku Wiosna w zimie(Cytat pod tytułem bo-tak-mi-się-podoba. Jak muffiny. Bo-tak)o tomiku
pisałam już tutaj - klik!