Wykonanie
Chleb, tym razem pszenny chociaż użyłam zakwasu tego samego co poprzednio czyli Stefana Żytniego. A właściwie to już, zaczynu, ciasta zakwaszonego bo narobiłam go zbyt dużo i musiałam wykorzystać. Stefan okazał się jurny więc rozmnażanie idzie nam świetnie :DZainspirował mnie przepis znaleziony u
Margarytki :)

czas przygotowania : kilka godzinskładniki :250 ciasta zakwaszonego (jak powstało czytaj w przepisie na
chleb mieszany z
jabłkiem)450 g
mąki pszennej typ 550 - bo taką miałam pod ręką45 g
słonecznika łuskanego90 g
orzeszków ziemnych niesolonych1 czubata łyżeczka
soli1 czubata łyżeczkia
cukru300 g
wodysposób przygotowania :
ziarno słonecznika i orzeszki podprażyłam lekko na suchej patelni, oddzielnie, i odstawiłam do wystudzenia. Do miski nałożyłam ciasto zakwaszone. Dosypałam
mąkę,
sól,
cukier, orzeszki,
słonecznik i wlałam letnią
wodę. Wymieszałam wszystko ręką a
potem wyrabiałam przez kilka/kilkanaście minut. Tak przygotowane ciasto odstawiłam na ok. 4 godziny przykrywając miskę pokrywką.Po mniej więcej 2 godzinach, gdy ciasto podwoiło prawie swoją objętość, wyjęłam je na posypany
mąką blat, kilka
razy uderzyłam w nie pięścią, rozciągnęłam na prostokąt a następnie złożyłam jak kopertę. Odłożyłam z powrotem do miski wysypując ją
mąką, złączenie ciasta powinno być na wierzchu. Taki proces powtórzyłam po następnej godzinie i znów po następnej. Czas wyrastania zależy w dużej mierze od temperatury panującej w domu.

Po ostatnim złożeniu było sprężyste, ale bałam się, że po położeniu na blasze rozejdzie się za bardzo na boki i bochenek wyjdzie zbyt płaski. Dlatego postanowiłam coś podłożyć pod spód - coś, co by trzymało bochenek nieco w ryzach a jednocześnie nie było wysoką formą. Padło na niedużą patelnię średnicy 20 cm i wysokości 5 cm, z odpinaną rączką czyli taką, którą można spokojnie wstawić do gorącego piekarnika. Posypałam jej dno odrobiną
mąki i delikatnie przełożyłam wyrośnięty bochenek z miski, tym razem złączeniem ciasta do dołu. Przykryłam ściereczką i zostawiłam na 10-15 minut.Piekarnik nagrzałam do 230 st. C wstawiając od razu na początku na spód naczynie z ok. 1 szkl.
wody. Gdy piekarnik był gorący nacięłam wierzch
chleba na krzyż, na głębokość ok. 0,5 cm przy pomocy noża introligatorskiego - musi to być bardzo ostry nóż o cienkim ostrzu.
Chleb piekłam ok. 50 minut - po pierwszych 20 min. zmniejszyłam temperaturę do 200 st., po następnych 10 min. do 180 st. C. Ostatnie 10 minut dopiekałam bochenek wyjmując go z patelni i kładąc bezpośrednio na ruszcie oraz lekko spryskując wierzch zimną
wodą. Po upieczeniu wyjęłam, sprawdziła, czy na pewno jest wypieczony stukając ręką w spód - odgłos był głuchy czyli
chleb gotowy. Studziłam odkładając na kratkę.