ßßß Cookit - przepis na Kuchnia społeczna - Katowice

Kuchnia społeczna - Katowice

nazwa

Wykonanie

Dzisiaj ze znajomymi wybraliśmy się do Katowic na spotkanie Wegańskiej Kuchni Społecznej. Jak zwykle było zaskakująco dużo ludzi no i oczywiście dużo dobrego jedzenia. Ciasta, ciastka, kotleciki, pasty, gulasze i wiele wiele innych pyszności. Mimo dobrych chęci nie dałem rady spróbować nawet połowy dań, niestety. Nawet mimo tego, że czasami dzieliliśmy się ze znajomymi jedną porcją na spółkę.
Do moich faworytów na pewno zaliczę paszteciki z ciasta francuskiego, pastę z oliwek, kuleczki ala "ziemniaczki", kotleciki (chyba) z buraków, mini kremówki i sernik z galaretką i owocami. No i kilka sałatek. I hummus z buraków! Moje ciasto rozeszło się wyjątkowo szybko, wiec chyba nie mam powodu do narzekań ;)
Zostaje tylko czekać na następną edycję, pewnie za około miesiąc. Trzeba będzie pójść, koniecznie!
Poniżej trochę zdjęć. Niestety nie ma ich za wiele, bo w pewnym momencie przybyło tyle ludzi (a niby weganizm taki mało popularny) że trzeba było się przeciskać i o robieniu zdjęć raczej nie było mowy.
Wspomniane już paszteciki i sernik. Ciasto czekoladowe, pierogi i coś czerwonego apetycznego w wielkim garnku, na co niestety już brakło miejsca w żołądku.
Pyszny różowy hummus z buraków. Spodziewałem się czegoś mdłego, a tu niespodzianka! Niesamowity smak! Na dodatek zawijańce w ogórku, ciacho marchewkowe i wieeelki gar z łazankami. W tle garnek z bardzo dobrze doprawionym makaronem, sałatka znajomej (co którą sałatkę zrobi to lepsza) i pudełko z moim ciastem.
No i deser! Łącznie 10 sztuk. Raz w miesiącu można sobie pozwolić. Szczególnie, że z pikantnych rzeczy nie jadłem jakoś dużo. Około 15 - 20 dań/wyrobów, z czego nieraz to było po odrobinie 2-3 różnych past na jednej kromce chleba. Niektórych kotlecików i innych wynalazków po prostu ukrawałem po połówce, po małym kawałku, żeby spróbować jak najwięcej (no i żeby inni spróbowali). Niektórych rzeczy próbowaliśmy ze znajomymi na spółkę Jeszcze inne słodkości. kusiły, ale nie było sensu nakładać, bo i tak bym nie zjadł. Pączek poszedł na troje. No i na talerzu jeszcze 2 babeczki z nadzieniem na "niesłosdko".
Źródło:http://veganza-veganza.blogspot.com/2014/03/kuchnia-spoeczna-katowice.html