ßßß
Ostatnio na jednej z grup poświęconej jedzeniu, ktoś się bardzo żalił, że restauracje nie podają kalorii przy daniu. Idąc do restauracji a będąc na diecie, nie wiadomo co wybrać bo brak jest oferty skierowanej do osób, które intensywnie ćwiczą i lubią zjeść ale fit. Zgadzam się z tym i możecie sobie wyobrazić moje zdziwienie, kiedy zobaczyłam fit menu w Restauracji Palermo! I to nie tylko z nazwy. Pod każdym daniem podane są parametry: kalorii, zawartości białka, tłuszczy i węglowodanów. Z kilku pozycji wybór padł na wołowinę na makaronie (24 zł). Była naprawdę fajnie przyrządzona a makaron al dente. Łasuchy mogą zadowolić się specjalnością Szefa Kuchni: Trio Di Griglia (38 zł) czyli trzy rodzaje mięs grillowanych: wołowina, wieprzowina, drób, oplecione plastrem smażonego boczku w towarzystwie leśnych grzybów oraz dodatków w postaci ryżu, frytek i puree ziemniaczanego. A na deser można poprawić Tiramisu (14 zł) i dla smaku wypić lampkę czerwonego wina. Co zresztą jako nadworny łasuch uczyniłam.
Zadowolona i najedzona doszłam do wniosku, że z tymi restauracjami na obrzeżach miasta to jest tak, że bardziej się starają. Żeby wnętrze było ładne i schludne, z akcentami i ciepłem kominka. Żeby był kącik dla dzieci i menu dopasowane do ich potrzeb. Żeby z pobliskiej siłowni ludzie mogli uzupełnić potrzebne im zapasy po treningu siłowym a pracujący na co dzień mogli skorzystać z oferty na wynos czy lunchu w lokalu. I kiedy gastronomia w zagłębiu kulinarnym poza sezonem zamiera, tak właśnie na obrzeżach jest bez zmian, bo jest dobrze cały sezon. Pomyślałam o moich znajomych, którzy zamieszkują te rejony i szybko wysłałam im smsa: "Macie fajną, rodzinną restauracje w okolicy". "Wiemy"- odpisali.