Wykonanie
Gdyby nie urlop i butelka
syropu klonowego, który dostałam od
matki, nie zrobiłabym pancakes. Cały czas zastanawiam się czy są to placki, czy naleśniki i nie jestem w stanie do końca odpowiedzieć sobie na to pytanie. Nie miałam pomysłu co zrobić z
syropem i tak wyszło. Szczytem mojej porannej aktywności jest zrobienie kanapek, dopiero po drugiej
kawie się budzę. Nie musi być z kofeiną. Może być zbożowe placebo, byle byłoby ciepłe i z
mlekiem. Zmusiłam się do podniesienia głowy z poduszki, zawlekłam się do kuchni, wypiłam pierwszy kubek i zorientowałam się, że w lodówce nie mam
maślanki.Wieczorem, dnia poprzedniego zrobiłam małe recherche i na bazie kilku propozycji przygotowałam sobie przepis. Sytuacja beznadziejna, na dworze zimno, a ja nawet jeszcze nie zdążyłam dowlec się w stronę prysznica, a tu do sklepu trzeba iść. Byłam bliska kapitulacji. Na szczęście wystarczyło mi samozaparcia, ubrałam coś na grzbiet i udałam się w długą, dwuminutową wyprawę po
maślankę. Udało się! Chłodne powietrze trochę mnie obudziło i drugą
kawę wypiłam dopiero po zmiksowaniu ciasta. Do jego przygotowania potrzebowałam:200 g
mąki1
jajko250 ml
maślanki3 łyżki
cukru pudru1/2 paczki
proszku do pieczenia1 łyżkę
sodyCiasto wyszło gęste, chyba nawet za gęste. No, cóż pierwsza próba. Smażyłam je z dwóch stron, ładnie rosły i były całkiem smaczne. Jednego prawie spaliłam. Trochę się zagapiłam. Polewałam, ciepłe
syropem i nakarmiłam wszystkich, którzy tego ranka byli na śniadaniu. Niejadek, oczywiście odmówił: " Nie podobają mi się takie naleśniki, nie są płaskie, ja wolę płaskie z
cukrem pudrem". Podmiana na takiego z
cukrem nie poskutkowała i skończyło się na
bułce słodkiej, którą profilaktycznie kupiłam w trakcie wycieczki do sklepu. Jak słodkie śniadanie to dla wszystkich.