Wykonanie
Tajemnicze, japońskie i słyszałam, że piekielnie trudne do zrobienia. To czego nie znamy zawsze wydaje się straszne. Jeszcze koszta: te
glony i ten
ryż i te buteleczki z czymś, jakiś
imbir do tego, a mata... Szkoda gadać, lepiej się za to nie brać. Tylko w restauracjach takie rzeczy potrafią przyrządzić. Guzik prawda! Sushi jest prostsze niż by się mogło wydawać i wcale nie jest takie drogie. W zeszłym tygodniu zebrałam się w sobie i postanowiłam spróbować. Przy pomoc małego zestawu ze wszystkimi potrzebnymi składnikami zaczęłam swoją przygodę. W pudełku było
nori, wasabi,
imbir marynowany,
ocet ryżowy,
sos sojowy, mata bambusowa, dwie pary pałeczek i jakaś ulotka.Rekonesans technik i sposobów przygotowania tego tajemniczego dania zrobiłam w internecie. Na początek to było niezłe, ale teraz wiem, że jest mi potrzebna porządna książka. Podstawowymi składnikami bez których nie ma szans na zrobienie sushi są:
ryż do sushi
płatki noriocet ryżowyOczywiście trzeba coś w ten
ryż zawinąć. Do mojej pierwszej próby użyłam
awokado, świeżego
ogórka,
sałaty fryzyjskiej i paluszków surimi. Przy drugiej postarała się o
świeżego łososia. Najwięcej roboty w przygotowaniu sushi jest przy
ryżu. Trzeba go płukać i płukać. Dlatego wysypałam
ryż na duże sitko z małymi oczkami i płukałam go pod zimną
wodą,
potem przełożyłam do garnka, nalałam
wody i mieszałam, a
potem znowu sitko. Chyba ze trzy
razy powtórzyłam ten cykl, aż
woda w garnku z
ryżem był przezroczysta. Zostawiłam go wtedy na dwadzieścia minut. Po tym czasie odcedziłam go i zalałam ponownie
wodą tak aby różnica
między ryżem, a jej powierzchnią wynosiła ok. półtora centymetra. Przykryłam garnek, odkręciłam gaz i na małym ogniu zaczęła podnosić się temperatura. Mieszałam zawartość od czasu do czasu. Kiedy zaczęło się gotować, zmniejszyłam płomień i przestałam podnosić pokrywkę. Po dwudziestu minutach przestawiłam garnek z kuchenki na dechę i pełna
lęku podniosłam pokrywkę. Ów nie przypaliłam niczego, ale czy się odpowiednio klei. Wsadziłam łapę w
ryż, a ten oblepił mi palce, wszystko byłoby ok, gdyby nie fakt, że był cholernie gorący i się poparzyłam. Na szczęście do kranu z zimną
wodą było niedaleko. Ślady jednak zostały do dziś. To taka przestroga z cyklu nie
róbcie tego sami w domu.Do
ryżu trzeba zrobić sos. Należy rozpuścić
cukier w occie
ryżowym i dodać trochę
soli. Jako, że jestem leniem, któremu się wiecznie spieszy użyłam
cukru pudry. Na 250g
ryżu zrobiłam sos z
trzech łyżek
octu półtorej łyżki
cukru i odrobiny
soli. Na małym ogniu podgrzałam wszystko do chwili, kiedy
cukier się rozpuścił. Sos wlałam do
ryżu i czekałam aż wszystko ostygnie.W
między czasie pokroiłam w cienkie paski
awokado i
ogórka. Surimi obrałam tylko z foli. Kupując
ogórka wybrałam prostego i przycięłam go na szerokość
nori.
Potem już była tylko zabawa w zawijanie. Wystudzony
ryż układałam na
nori, które leżało matową stroną do góry. Dotykając
ryżu najlepiej jest nieć mokre dłonie wtedy nie będzie się do nich przylepiał. Zapełniałam nim 2/3
glona. Na
ryżu układałam (mniej więcej w 1/3
nori)
awokado ogórka i surimi, a
potem zostało już tylko rolowanie. Brzeg
glona należy delikatnie zwilżyć, wtedy ładnie się zlepi. Ważne jest oczywiście, żeby rolka była ciasno zwinięta. Na koniec zostaje pokroić ją na kawałki i jeść mocząc w
sosie sojowym.