Wykonanie
Kurde, ledwo przyjechałam do Wrocławia i już mnie upier....ł komar! Cały urlop nie było komarów a to właśnie w
mieście się znalazł.Powrót z urlopu zawsze jest najtrudniejszy. Mijając tablicę "Wrocław" ogarnął mnie smutek zmieszany z radością bo jednak wszędzie dobrze ale w domu najlepiej.Urlop był intensywny - jak zawsze. Rozpoczęliśmy go w naszej ukochanej podlaskiej wsi. Miejscu gdzie żyją ludzie, których uwielbiamy i są idealne warunki aby odpocząć od zgiełku miasta. Była tradycyjnie wycieczka na Litwę po ichnie
wędliny,
śledzie i słodkie
serki.
A
potem przenieśliśmy się na wybrzeże, do popularnego Władysławowa. Całkiem inny klimat. Mnóstwo ludzi (choć sezon dopiero miał się zacząć), kolorowych straganów, parków rozrywki i knajpek, restauracji. Znalazłam kilka inspiracji. Zajadałam się
kalmarami, które odkryłam na nowo. W formie grillowanej z młodym
szpinakiem i
pomarańczami albo smażone w cieście z sosem ostro-słodkim. Bardzo popularny nad morzem stał się tatar z
łososia. Niemal każda restauracja go podaje. Ceny różnią się bardzo, od 12 do 30 zł. W ogóle największy problem jest z daniami podawanymi wg wagi. W karcie jest cena za 100 g i ciężko przewidzieć ile będzie ważyła porcja. Tak miałam właśnie z tatarem, najdroższym w moim życiu. Jednak najlepszego tatara
jadłam na Litwie. Delikatne
mięso łososia z
cytryną,
koperkiem,
kaparami i sosem na bazie wasabi. Muszę takiego zrobić w domu.Wielki minus to płatne toalety. Nawet w lokalu, w którym jesz czy pijesz na drzwiach do WC jest zamontowane ustrojstwo, do którego trzeba wrzucić 2 zł aby się otworzyły. Sytuacja się komplikuje gdy pijesz
piwo i co chwilę masz ochotę iść tam gdzie król piechotą. Ja rozumiem, że to jest Polska i właściciele restauracji boją się, że gdy toaleta jest free, pół plaży będzie z niej korzystać ale dla klientów jednak powinien być dostępny kluczyk. Gdy znaleźliśmy lokal, w którym toaleta była bezpłatna, stała się naszą ulubioną :)Zwiedziliśmy Hel, Chałupy, Jastrzębią Górę, Gdańsk, Sopot i
Gdynię. Spłynęliśmy Piaśnicą, którą wpłynęliśmy do morza. To tam naciągnęłam sobie mięsień trójgłowy, o którego istnieniu nie miałam wcześniej pojęcia. Ostatniego dnia leżeliśmy na plaży co zakończyłam spieczoną dupą. Smaruję się
kefirem :) i już zastanawiam się kiedy będzie następny urlop...