Wykonanie
Jak jest zimno, wszyscy wokół
kaszlą, kichają i pociągają nosem, bronię się przed chorobą jak
mogę. Unikam przebywania w tłumie (m.in. komunikacji zbiorowej), przebywania dłuższy czas z zakatarzonymi (wyganiam ich z pracy) i dodaję sobie sił różnymi rozgrzewającymi potrawami.Jedną z nich jest krem
marchewkowy. Znowu robiony na oko. Dla dwóch osób, bo najlepszy jest świeży :-)krem
marchewkowySkładniki:2 spore
marchewki1/2
korzenia pietruszkiząbek
czosnku3 małe
cebulki / lub 1 normalnej wielkościtrochę świeżego
imbiru startego na drobnej tarce / po starciu to będzie ze dwie kopiate łyżeczki2 łyżki
oliwy1 łyżka
masłasól,
pieprz i co tam kto lubi.Do gara idzie
oliwa, na to obrane i pokrojone w plastry
marchewka i
pietruszka. Niezbyt starannie je kroję, bo i tak będzie z tego krem. Mieszam. Dodaję posiekany ząbek
czosnku. Mieszam. Zalewam wrzątkiem tak by prawie zakrył warzywa. I zostawiam na wolnym ogniu, niech się powoli gotuje. W tym czasie na
maśle zrumieniam
cebulkę. Dodaję to do zupy i chwilę gotuję. Dodaje też starty
imbir.Dosłownie po chwili - warzywa już są miękkie - ściągam i blenderuję.Na końcu dodaję
pieprz. Na talerzu posypuję
natką.Lubię też z
parmezanem, ale wyszedł..Uwaga: używam bardzo mało
soli, więc dla większości normalnie solących zupa może być nie do zjedzenia. Ja od lat prawie nie stosuję
soli, więc mam z pewnością inny smak. Dla solących rada - dodać gdzieś-tam po drodze
sól w odpowiedniej ilości.

Ready to eat!

Ojeju, jak ciepło i przyjemnie!