Wykonanie
Dziś był dzień pełen dziwności. Zdjęcia robione w dzień (to się rzadko zdarza), kot się pcha przed obiektyw, nic nie idzie tak jak powinno. Muffiny mocno improwizowane - zachciało mi się kukurydzianych, ale nie z
owocami i bez kombinowania, bo w lodówce przedzakupowe pustki. Więc przepis sklecony naprędce, zapisuję też sama dla siebie - bo wyszły pyszne. Kruche z wierzchu, ładnie popękane, pachnące
cytryną.
Mąka kukurydziana nadaje im charakterystyczną kruchość babki piaskowej. Dość mało słodkie - nie zamulają. Miłośnikom bardzo słodkich wypieków polecam zwiększenie ilości
cukru, lub oblanie ich lukrem z
cukru-pudru.Przepis na 12 pękatych sztuk.Składniki:1,5 szklanki
mąki kukurydzianej1 szklanka
mąki pszennej100g roztopionego
masła1
jajko1 szklanka
mleka3/4 szklanki
brązowego cukru (można zastąpić
białym cukrem, ale wtedy
dajcie 2-3 łyżki
mleka więcej, i samego
cukru też ciut-ciut więcej)2 łyżeczki
proszku do pieczenia1 szczypta
soli1
cytryna - otarta skórka i wyciśnięty sokKoszt: a kto je tam wie. Jakieś 5zł ;)Czas wykonania: pół godziny, może trochę krócej, jeżeli nie robi się ich o 4 nad ranem.Wykonanie:Kompletnie bez pomysłu idziemy do kuchni. Bierzemy to, co nam się pod rękę nawinie, czyli wszystkie suche składniki, które mieszamy w jednej misce, rondelek, żeby roztopić
masło, i całą resztę mokrych składników. Do
mleka wrzucamy sobie rozbite jajeczko, bełtamy, ocieramy do niego na tarce
skórkę z cytryny, wyciskamy sok, orientujemy się, że wpadły nam tam pestki, ignorujemy (później będzie je trzeba wydłubywać z ust w trakcie jedzenia, co pozwoli nam spalić kalorie).
Masło nam się rozpuściło, więc dolewamy do
mleka, mieszamy aż udaje, że się połączyło. Mieszamy razem wszystkie składniki, ostro zawijamy widelcem aż nam się połączą.
Mąka kukurydziana ma humorki i pewnie zrobią się grudki, ale mamy to w nosie, w końcu to muffiny, i tak wyjdą. Nastawiamy piekarnik na 200 stopni, po czym rozważamy na jaki kolor papilotek mamy dziś ochotę. Decydujemy się, wkładamy papilotki do blachy, napełniamy je wysoooko do góry
ciastem - tak trochę w 3/4, ale bardziej 4/5. Pieczemy 15-20 minut, aż mocno wyrosną, popękają, zezłocą się i w ogóle ładnie pachnie. Zjadamy jedną na gorąco, decydujemy, że będzie tu pasował bardzo
miód bo daliśmy tylko pół szklanki
cukru cholera wie
czemu, smarujemy
miodem, zjadamy więcej.Lurk lurk.