ßßß Cookit - przepis na Kruche rogaliki z budyniem (jak szukać i nie znaleźć?)

Kruche rogaliki z budyniem (jak szukać i nie znaleźć?)

nazwa

Wykonanie

Moje roztargnienie zaczęło się w podstawówce. Potrafiłam zostawić plecak w klasie zaaferowana zabawą na szkolnym podwórku i, jak gdyby nigdy nic, pomaszerować do domu. Bez plecaka, oczywiście. Jeżeli nikt nie zauważył, potrafiłam sobie przypomnieć o braku tornistra dopiero wieczorem, kiedy mama męczyła mnie, żebym pokazała zeszyt.
W gimnazjum zostawiałam kosmetyczki i właściwie to był jedyny powód, dzięki któremu nie chodziłam wymalowana (no, chyba, że zgarnęłam kredkę mojej siostry. Wtedy, ku niechęci dyrektorki, przychodziłam do szkoły pomalowana na pandę).
W liceum zgubiłam portfel. Nie miałam o tym pojęcia aż wieczorem, do drzwi zadzwonił postawny facet i oddał mi portfel. Byłam tak zaskoczona, że ledwie powiedziałam dziękuję (zaprosiłabym na kawę, ale byłam zbyt zszokowana. Jeżeli pan to czyta — naprawdę jestem wdzięczna!).
W tamtym tygodniu zgubiłam klucze. Jestem dzieckiem "z kluczem na szyi" i to była jedyna rzecz, której NIGDY nie zgubiłam. Bo zgubienie kluczy równało się z kilkugodzinnym wystawaniem pod klatką.
Postanowiłam ich szukać i dzięki temu przeszłam wszystkie etapy rozpaczania po stracie:
1. Zaprzeczenie
"Nie, ja wcale nie zgubiłam tych kluczy, ona muszą gdzieś tu być!"
Początkowo sprawdziłam wszystkie miejsca, w których zazwyczaj zostawiam klucze. Półka na książki, szafki, torebki... Później wszystkie miejsca mniej oczywiste — podłogi pod meblami, za szafkami, pralką. Pustka.
2. Bunt
"Dobrze, zgubiłam, ale muszą być gdzieś w domu. Chrzań się!"
Sprawdziłam wszystkie absurdalne miejsca: lodówka, zamrażalka, szafki z ubraniami, piwnica, pralka. Nie ma.
Pochodziłam po wszystkich pubach, w których byłam w ciągu ostatniego miesiąca i po wszystkich marketach. Zadzwoniłam do mpk. Nic.
3. Etap negocjacji
"Wymienisz zamki a ja oddam, znajdę sobie pracę"
4. Depresja
"Nie rozumiesz?! To jest moja osobista tragedia! To jest jak zgubienie słynnego obrazu! Jakby ci Picasso przepadł!"
Po takich i innych jękach wszyscy twierdzili zgodnie: "Zamknij się. Ludzie mają gorsze problemy".
5. Akceptacja
"No dobrze, mam trochę odłożone, wymienię, na razie jeden zamek."
Zrezygnowałam i zaczęłam przeglądać oferty.
Całkiem zadowolona ze swojego wyboru ruszyłam dupsko sprzed komputera, wzięłam lżejszą kurtkę i... wypadły mi z niej klucze.
Akcja trwała łącznie trzy dni i wszyscy mieli mnie poważnie dosyć. Przeprosiłam ich kruchymi rogalikami z domowym budyniem waniliowym. A inne rogaliki z wanilią możecie znaleźć na blogach Mirabelki i Shinju .
PS Liczę na jakieś historie pokrzepiające, bo czuję się jak największa pierdoła na świecie.
Przepis na 16 rogalików
ciasto
220 g mąki pszennej
niecała łyżeczka proszku o pieczenia
100 g masła
4 łyżki cukru
1 jajko
3 łyżki śmietany 18%
Mąkę przesiać z proszkiem do miski, następnie przesiać na stolnicę.
Masło pokroić na drobne kawałki i razem z cukrem dodać do mąki. Zarobić nożem (czyli rozdrabniać w mące).
Dodać jajko, dwie łyżki śmietany, wyrobić rękoma. Jeżeli ciasto będzie suche dodać śmietanę.
Uformować kulę, włożyć w folię i trzymać w lodówce.
krem budyniowy
300 ml mleka
50 g cukru pudru
3 żółtka
2 łyżki mąki ziemniaczanej
1/2 laski wanilii
Mleko zagotować w rondelku i odstawić.
Żółtka ubić z cukrem na puszystą masę. Ciągle ubijając dodać mąkę (stopniowo, najlepiej po łyżeczce), następnie cienką strużką (cały czas miksując!) wlać mleko.
Do masy wmieszać ziarenka z 1/2 laski wanilii.
Całość przelać do rondelka i gotować na najmniejszym ogniu, nieustannie mieszając. Zdjąć z ognia, kiedy masa będzie troszeczkę bardziej gęsta niż budyń.
robienie rogalików
Ciasto rozwałkować na grubość 1/4 cm. Wyciąć 8 kwadratów o boku 9 cm i przeciąć je po przekątnej.
Łyżeczkę budyniu położyć przy najdłuższym boku i zawinąć ciasto do wierzchołka. Uformować podkówkę.
Piec w 180 C przez 20 minut.
Źródło:http://terazjedzmnie.blogspot.com/2014/03/kruche-rogaliki-z-budyniem-jak-szukac-i.html