Wykonanie
Mój mąż w kuchni pojawia się stosunkowo rzadko. Najczęściej wtedy, gdy najdzie Go ochota na
kawę lub musi zrobić sobie jedzenie do pracy. Tym bardziej zdziwił mnie fakt, kiedy wczoraj oznajmił, że będzie piekł drożdżówki z
budyniem. Uśmiechnęłam się i pomyślałam, że do realizacji pewnie i tak nie dojdzie, bo w konsekwencji to ja
będę musiała te drożdżówki robić, a rola
męża sprowadzi się jedynie do konsumpcji. Ale nie! Mąż się uparł i pojechał do sklepu po brakujące składniki. Wyszukałam przepis. Mąż zakasał rękawy i z zapałem wziął się do pracy. Humor Go nie opuszczał, bo przecież robił swoje pierwsze prawdziwe kulinarne dzieło. Interweniować musiałam już przy przelicznikach dekagram na gramy. No cóż,
ciasto drożdżowe zdecydowanie lepiej smakuje z kilkoma łyżkami
cukru niż z 1 łyżeczką.
Potem odbyło się klasyczne zagniatanie i podające po stokroć pytanie: "Długo jeszcze muszę to gnieść?". A że podczas pracy w kuchni liczy się dobra organizacja i odpowiednia kolejność przygotowania potrawy,
budyń do drożdżówek studzony był w ekspresowym tempie na tarasie. Humor
męża jednak opuścił, kiedy trzeba było zwinąć nieposłuszne, wysmarowane już zimnym
budyniem ciasto w rulon i pokroić je na kawałki.
Drożdżowe bywa kapryśne, ale wczoraj kapryśne było wyjątkowo. Za nic w świecie nie dało się uformować w zgrabne okrągłe ślimaczki. Ale grunt, to dobra korekta, więc bułeczki wylądowały na blaszce i ręcznie formowane były w odpowiednie kształty.
Potem tylko trochę "kosmetyki" w postaci "fluidu" z rozkłóconego
jajka i siup do piekarnika! Pomimo 3 godzinnej ciężkiej pracy w kuchni, zdołałam w oczach
Męża dostrzec rozpierającą Go satysfakcje i samozadowolenie, które przyczyniły się do pozmywania sterty użytych do wypieku miseczek i łyżek, pozostawiając kuchnię w stanie nienaruszonym! Bułeczki wyszły pyszne! Bardzo ładnie wyrosły i smakowały...po prostu obłędnie! Debiut
Męża w kuchni uznaję za udany i kto wie, czy nie będzie powtórki... A więc dziś zapraszam Was na drożdżówki z
budyniem w wykonaniu mojego
Męża. Mój udział w tym wypieku sprowadził się do napisania tego posta i kliknięcia zdjęć. Cała reszta to zasługa
Męża :)Składniki:500 g
mąki pszennej80 g
cukru100 g
masła40 g świeżych
drożdży2 duże
jajka + 1
żółtko120 ml letniego
mleka1 opakowanie
cukru wanilinowegoszczypta
soliNadzienie:2 budynie
waniliowe bez
cukru (każdy po 40 g)600 ml
mleka3 łyżki
cukruDodatkowo:1
jajko do posmarowania
cynamonMąkę i
sól przesiać do miski.
Drożdże rozpuścić w lekko ciepłym
mleku, dodać łyżeczkę
cukru i odstawić do podrośnięcia.
Masło rozpuścić i przestudzić. Do
mąki wlać podrośnięte
drożdże, stopione
masło i roztrzepane z
cukrem jajka i
żółtko. Zagnieść elastyczne, gładkie ciasto. Przykryć ścierką i ostawić w ciepłe miejsce do podrośnięcia na około 40 minut. Budynie ugotować z 3 łyżkami
cukru na 600 ml
mleka. Wystudzić. Wyrośnięte ciasto odgazować ugniatając chwilę na stolnicy i rozwałkować na prostokąt. Wysmarować zimnym
budyniem. Zwinąć w roladę i kroić
bułki o szerokości około 2-3 cm.
Bułki układać na papierze do pieczenia i posmarować rozkłóconym
jajkiem. Posypać
cynamonem. Wstawić do nagrzanego do 180 stopni piekarnika i piec przez około 20 minut na złoty kolor. Smacznego!