Wykonanie
Mama przywiozła mi z wojaży wakacyjnych olbrzymią torbę
jabłek, nie wiem ile ich było, chyba z 10 kilo...Najpierw upiekłam chłopakom oszukaną szarlotkę, czyli
jabłka z kruszonką, według tego przepisu .Ale co zrobić z resztą? Kompotu raczej nie pijamy, więc jedynym wyjściem był
mus jabłkowy, który jemy najczęściej z naleśnikami albo zapiekamy z
ryżem, zobacz tutaj .Ręce odpadły mi od obierania, pracę podzieliłam na 2 dni, wyszło mi 13 słoiczków, takich
dżemowych. Czy to dużo? Nie za bardzo, więc pewnie powtórzę jeszcze raz tę operację...Czy było warto? Zróbcie sami i spróbujcie i będziecie wiedzieli czy warto... :)Jak zrobiłam mus:
Jabłka umyłam, obrałam, usunęłam gniazda nasienne, pokroiłam na małe kawałeczki, wrzuciłam do duuuużego garnka, dodałam odrobinę
wody (tyci, tyci, tylko na dno), kilka lasek
cynamonu i
cukier.Na moją porcję
jabłek zużyłam 5 lasek
cynamonu i ok. 1/4 kilo
cukru. Ale proporcje zależą oczywiście od Waszego smaku i kwaskowości
jabłek.
Jabłka prażyłam na małym ogniu prze ok. 30 minut, kawałki które się nie rozpadły rozgniotłam tłuczkiem do
ziemniaków.Włożylam gorącą masę do wyparzonych słoików, które po zakręceniu postawiłam "na głowie" na całą noc.Następnego dnia słoiki zapasteryzowałam, czyli wstawiłam do zimnego piekarnika, temperaturę nastawiłam na 180 stopni a po 15 minutach zmniejszyłam do 130 i potrzymałam jeszcze 30 minut. Piekarnik wylączyłam i zostawiłam w nim słoiki do wystygnięcia.Wyjęłam, opisałam i wstawiłam na półkę z
przetworami.A resztę ciepłego musu, która nie zmieściła się do słoików, zjedliśmy z
lodami malaga Grycana, mniammmm...