ßßß
Nie pijam kawy - no chyba, że taką, w której więcej jest mleka niż wszystkiego innego razem wziętego. Nie przepadam też za kawowymi słodyczami i aromatem tego trunku. Mój Ukochany raczy się natomiast kawą parzoną z horrendalną ilością fusów i bynajmniej nie mieli jej samodzielnie. To wszystko przekłada się na fakt, iż do tej pory nie dorobiłam się porządnego młynka, w którym mogłabym zmielić migdały na mąkę do makaroników i zmuszona jestem do częstokroć żmudnych poszukiwań tejże mąki w okolicznych sklepach. Nie muszę chyba pisać, że znalezienie odpowiednio "czystej" - czyli zrobionej z porządnie zblanszowanych migdałów - i drobno zmielonej mąki graniczy z cudem. W kolejnych sklepach ekologicznych odsyłana byłam z kwitkiem, a że kilka razy srogo zawiodłam się na jakości migdałówki ze sklepów internetowych, postanowiłam na jakiś czas porzucić wytwarzanie moich ukochanych macarons.Całe szczęście z bezmakaronikowego niebytu wydobył mnie asortyment sklepu eko znajdującego się zaraz koło mojego miejsca pracy - który, dziwnym trafem, poszerzył się o mąkę migdałową po kilku moich bezowocnych wizytach zakończonych smutną minką i nosem spuszczonym na kwintę. Jak widać w tym przybytku konsumenci mają dużą moc sprawczą :DPrzechodząc do kwestii samych makaroników, to oczywiście truizmem jest twierdzenie, że przy ich wypiekaniu najważniejsza jest absurdalna wręcz precyzja. Niezbędna będzie waga (najlepiej elektroniczna) i raczej nie macie co się bez niej za ich wypiek zabierać.Trzeba także pamiętać, że jeśli chcecie do makaroników dodać jakikolwiek barwnik (najlepiej sprawdzają się te w proszku) tudzież kakao (jak w moim wypadku), to ZAWSZE MUSICIE PAMIĘTAĆ o uszczupleniu składników sypkich, a konkretnie cukru pudru, o dokładnie taką samą wagowo ilość dodanego barwnika. Krótko mówiąc: dodaliście 10 g kakaa - wsypujecie 190 g (zamiast 200 g) cukru pudru.Niby proste, ale właśnie o tym, w ferworze pieczenia, kompletnie zapomniałam i masa makaronikowa wyszła nieco za gęsta, przez co ciasteczka nie są idealnie równe, a zakończone widocznymi na zdjęciach dzyndzołkami (ich ziarnistość wynika z niedostatecznie drobno zmielonych migdałów). Przy makaronikach 10 g robi naprawdę wielką różnicę.I tak, owszem, blogerki kulinarne też potrafią być w kuchni roztrzepane, zamyślone i nieuważne, nawet jeśli jakiś przepis znają jak własną kieszeń, korzystały z niego milion razy i zawsze im się udawał ;-)Podsumowując ten przydługi wstęp - oto moja wersja snickersowych makaroników od Tartlette .Co będzie potrzebne?(na kilkadziesiąt sztuk makaroników)3 białka jajek o gramaturze "L" - odstanych przez dobę-dwie poza lodówką i bez przykrycia (ostatecznie wyjdzie ok. 100 g)mała szczypta drobnoziarnistej soli50 g drobnego cukru do wypieków110 g mąki migdałowej190 g cukru pudru10 g ciemnego kakao do wypiekówsłoiczek masła orzechowegosłoiczek Nutelli+ mikser, miska, papier do pieczenia, piekarnik, woreczek z tylką o dużym, okrągłym otworzeJak to zrobić?Odstane białka jajek wlewamy do dzieży robota kuchennego bądź miski, dodajemy małą szczyptę soli i ubijamy do momentu uzyskania sztywnej piany. Cały czas miksując, dosypujemy w trzech-czterech partiach drobny cukier do wypieków.Do masy białkowej przesiewamy mąkę migdałową i cukier puder oraz kakao. Mieszamy szpatułką do momentu dokładnego połączenia się składników, ale nie za długo (wystarczy kilkanaście ruchów).Powstałą masę przekładamy do worka cukierniczego uzbrojonego w tylkę o okrągłym, dość szerokim (u mnie ok. 1 , 5 cm) otworze.Rozkładamy matę silikonową albo papier do pieczenia (bardziej polecam ten drugi) i w odstępach około 2,5-centymetrowych wyciskamy kropki makaronikowe o średnicy mniej więcej 2-3 cm (makaroniki trochę się "rozejdą" i powiększą).Makaroniki zostawiamy na blacie do wyschnięcia przez około godzinę-półtorej (w zależności od wilgotności powietrza w pomieszczeniu). Musi zrobić się na nich delikatna skorupka, która po dotknięciu nie lepi się do palców - dzięki temu, podczas pieczenia, makaronikom wyrośnie kołnierzyk, który jest ich znakiem rozpoznawczym.Piekarnik nagrzewamy do 150 st. C (tryb: termoobieg).Wkładamy makaroniki i pieczemy ok. 10-12 minut. Jeśli po tym czasie nadal będą się za bardzo uginać pod palcami i będą ciężko odchodzić od podłoża, możemy zmniejszyć temperaturę do 110-120 st. C i podpiec je jeszcze przez kilka minut.Gotowe makaroniki wyjmujemy z piekarnika i odstawiamy do wystudzenia, a następnie łączymy w pary - jedną część smarujemy masłem orzechowym, a drugą Nutellą, po czym łączymy obie połówki i pałaszujemy.Bon appétit!



