Wykonanie

Sezon na szarlotkę u mnie trwa i nie zamierza się skończyć.Po kilku ostatnich szarlotkach przyszła mi ochota na odmianę, czyli ciasto z kawałkami
jabłek, a nie ich
miksem.Robiłam kiedyś jabłecznik tego typu, nazywał się, nie wiedzieć
czemu, Placek Gaździny .Dzisiejszy jest trochę inny i oparłam się przy jego komponowaniu na przepisie na szybkie ciasto z
jabłkami z Kuchni Łukasza .Jak zwykle pozmieniałam sporo w przepisie i przede wszystkim zmniejszyłam ilość składników.Składniki na tortownicę o śr. 20 cm:* ok. 1 kg
jabłek - dałam część Koksy, część Szarej Renety* 150 g
mąki w
sumie: gryczanej i z
ciecierzycy* 3 spore łyżki kwaśnej
śmietany 18 % (można dać
kokosową)* ok. 40 g
ksylitolu* 40 g
oleju kokosowego (lub
masła)* 1 duże
jajko* płaska łyżeczka
proszku do pieczenia (mam bezglutenowy)* dodałam
żurawinę i pokrojone
figi* jeszcze był
cynamon, nie dałam
Jajko ubiłam z
ksylitolem, dodałam
śmietanę i lekko nadtopiony
olej kokosowy. Wymieszałam, dodałam
mąki i proszek. Wyszła mi z tego lepiąca i zwarta masa, a nie lejąca, a taka była w przepisie Łukasza. No, ale jak się zmienia tyle co ja, to się jest przyzwyczajonym do takich sytuacji. Zamiast więc wylewać, co nie było możliwe, ja przełożyłam ok. 2/3 ciasta łyżką i wylepiłam dno miejsce w miejsce (dno wyłożyłam papierem do pieczenia).Włożyłam do nagrzanego do 180* C piekarnika i podpiekłam ok. 10 minut.W tym czasie obrałam i pokroiłam w kostkę
jabłka. Gdy wyciągnęłam spód z piekarnika, to już miałam ochotę go zjeść, ciasto wyglądało jak francuskie, takie miało wybulwienia smakowite:)Wysypałam na podpieczone dno kosteczki
jabłek i ledwo mi się w tortownicy zmieściły, bo zmniejszyłam ilość pozostałych składników, a
jabłek nie. Posypałam je jeszcze
żurawiną i pokrojonymi
figami i położyłam kawałki pozostałego ciasta na wierzchu mając nadzieję, że się choć trochę rozleją w trakcie pieczenia i zakryją
jabłka.



Piekłam ok. 35 minut i chwilę jeszcze potrzymałam w wyłączonym piekarniku. Miałam obawy, czy
jabłka nie będą suche, bo kawałki ciasta jak je położyłam, tak się trzymały swojej konsystencji. Mąż się nawet zapytał, czy tam jest ciasto, czy same
jabłka;)

Odczekałam, aż trochę przestygnie i ostrożnie zdjęłam obręcz i przełożyłam ciasto na talerz (z papierem, bo na tym etapie nie udało mi się go wyciągnąć).
Jabłka w cieście, wbrew obawom, nie były wcale suche, natomiast ciasta mogło być rozłożone po równo (co ja sama zmieniłam) na dole i na górze, bo na górze trochę mi brakowało.Ale co tam! Było bardzo dobre, zjadłam całe sama, a zaraz po upieczeniu od razu połowę:)

"Teoria jest wtedy, gdy wiemy wszystko, a nic nie działa! Praktyka jest wtedy, kiedy wszystko działa, a nikt nie wie dlaczego. W tym pomieszczeniu łączymy teorię z praktyką. Nic nie działa i nikt nie wie dlaczego."prof. Jan Miodek