Wykonanie
Jeśli potraficie zbierać
grzyby, nigdy, przenigdy nie zarzućcie wycieczek do lasu. Zamiast do kina w weekend, wstańcie wcześniej i pędźcie na
grzyby, odpuśćcie czasem
sportowe poranno-sobotnie rozrywki i depczcie leśne szlaki. A jeżeli mieszkacie z dala od lasu, wyjeżdżajcie
między drzewa, w poszukiwaniu
grzybów na weekendy. Ja miałam ponad 15 lat przerwy w zbieraniu
grzybów, zbyt długo. Wszystkie praktyczne lekcje, których w moich latach nastoletnich udzielał mi ojciec poszły w zapomnienie. Z
grzybami NIE jest jak z jazdą na rowerze. Zwyczajnie się zapomina. Z
wiekiem, z czasem, z kolejnymi dziećmi włącza się też obawa, czy to na pewno jest koźlarz? olszówki chyba jednak trują? czy opieńki
mogę pomylić z innymi pnio-lubnymi trucicielami?

A
potem przychodzi ślepota grzybowa - idziesz przez las, obok własne albo cudze dzieci, ktoś częściej depczący ściółkę pochyla się co chwila z kozikiem w dłoni. Mijasz niezauważenie kolejne wysypiska podgrzybków, rydze
giną między rudymi opadłymi liśćmi. Przez kompletny przypadek znajdujesz pięć samotnych
kurek. Mijają trzy godziny, wycieczka zawraca w kierunku domu, czy samochodu. Te kilka wstydliwych sztuk wrzucasz ukradkiem do kosza dziecka. Współzbieracze mają kosze i koszyki pełne pachnących skarbów. W ostatniej chwili chwytasz naręcze jodłowych gałązek i opowiadasz bajki, że taki piękny był spacer, ale plecy bolały, żeby tak często się schylać, za to masz pomysł na fantastyczną zupę z lasu .

Będziesz wygrany, jeśli Twoim dzieciom udało się zebrać chociaż trochę podgrzybków. Zaprosisz wszystkich na jesienną
herbatę imbirową, w międzyczasie ugotujesz grzybiarzom zupę prosto z lasu - na leśnych kapeluszach, wyciągniętych ze spiżarni suszonych borowikach, sosnowych igłach i suszonym jałowcu. Uratujesz twarz, to oczywista, ale jak już wszyscy
wrócą do domu, by suszyć, marynować i zamykać w słoje leśne łupy, przełkniesz łzę rozgoryczenia… dlaczego nie potrafię zbierać grzybów?

Zupę z lasu pierwszy raz gotował przy mnie Dawid Nestoruk na
grzybowych warsztatach . Intensywnie leśny aromat, skoncentrowany, nasycony
grzybami, jałowcem i sosną smak. Nie miałam szczegółowego przepisu od Dawida, gotowałam na pamięć podniebienia i aromatu. Zupa jest fantastyczna!50g suszonych podgrzybków lub
borowików50g
masła2
szalotki500g świeżych
grzybów (podgrzybki, koźlarze,
borowiki, opieńki)2 litry
bulionu warzywnego (na przykład z domowej
kostki rosołowej)2 spore gałązki sosnowekilka ziaren jałowcaopcjonalnie 70-100g
kaszy pęczak*
sól morskaświeżo mielony
pieprzok 70g kwaśnej
śmietany 18%pół pęczka
natki pietruszkiSuszone grzyby zalej 1 szklanką wrzątku, odstaw do namoczenia na ok 15 minut, a następnie gotuj ok 20 minut do miękkości
grzybów. Ugotowane
grzyby pokrój w paseczki,
wywar zachowaj.Na rozgrzanym
maśle zeszklij pokrojoną w piórka
szalotkę i dodaj pokrojone na mniejsze kawałki świeże
grzyby. Przesmażaj ok 5 minut, dodaj ugotowane wcześniej i pokrojone w paski
suszone grzyby, rozgniecione trzonkiem noża ziarna jałowca i opłukane gałązki sosnowe. Zalej
grzyby wywarem z
suszonych grzybów i
bulionem, wsyp pęczak i dodaj ok 1 łyżeczki
soli morskiej. Gotuj ok 15-20 minut, aż
grzyby i
kasza będą miękkie. Wyjmij gałązki sosnowe, zupę zarzuć kwaśną
śmietaną i dopraw świeżo mielonym
pieprzem. Jeśli lubisz rzadsze zupy, dodaj nieco
bulionu lub wrzątku. Podawaj od razu posypaną
natką pietruszki.* możesz pominąć pęczak i podawać zupę z czosnkowymi grzankami lub ugotować kluski lane i dodać do zupy tuż przed podaniem