Wykonanie
Późno. Zmęczony. Po robocie. W domu
zero gotowego obiadu. Szlag trafia, jednym słowem. Większość sklepów pozamykana. A na zwieńczenie dnia kromką suchego
chleba z
musztardą po prostu nie ma zgody, nie zasłużyło się na takie traktowanie. W jeszcze otwartym sklepie udaje się kupić filety z
mintaja. Zwykłe,
banalne filety z
mintaja, w dodatku te w kostkach.Pod domem, razem z atakiem głodu dopada bezlitosna prawda: to są głęboko zmrożone filety z
mintaja. Tak się ich na patelnię nie rzuci, a rozmrażać się będą do rana. Wizja kromki z
musztardą powraca.Na schodach rewizja
planu. W domu szybka rewizja lodówki. Pięć minut przygotowania, dwadzieścia minut w garnku. Efekt poniżej. Nie żadna wyrafinowana kuchnia, nie żadne ą - ę, ale wystarczy, żeby zachować do siebie szacunek. I smakowało świetnie.Przepis dla spieszących się facetów, którym znudziło się jedzenie na kolację
chleba z
musztardą, i dla facetów, którzy planowali filety z
mintaja utytłać po powrocie do domu w
jajku i
bułce, i wrzucić na patelnię - tylko zapomnieli je sobie rozmrozić.
Kostka
mintaja była aktem rozpaczy - tylko to było, nawet cycków z
kurczaka już nie
mieli, więc wziąłem, chociaż zwykle się wystrzegam (w naturze
ryby nie występują w kostkach). Do tego kupiłem jeszcze
pomidory koktajlowe (bo zima, w lecie kupiłbym normalne, pachnące jak
pomidory. O tej
porze roku zwykłe
pomidory pachną jak plastikowa butelka z
octem). Resztę miałem w lodówce. Passata, mrożona
fasolka,
dymka albo inna
cebula,
czosnek, reszta
ryżu ze wczorajsza,
przyprawy.Tu podpowiedź: te kilka rzeczy powinieneś
mieć w lodówce zawsze (przy czym
ryż ze wczorajsza jest nieobowiązkowy ;) ). Na wypadek, gdyby w sklepie zostały tylko kostki z
mintaja...Potrzebujeszfileta z
mintaja albo innej
białej ryby (kostka)kilku
pomidorów koktajlowych (wziąłem chyba z 8, tak na oko)sporej garści
mrożonej fasolki szparagowej1 małej
cebuli, najlepiej
dymki, bo delikatna1 dużego ząbka
czosnkuMniej więcej połowy pudełka passaty (albo 1/3 butelki; moja passata była w 500-gramowym pudełku, ale nie musisz odmierzać wagą laboratoryjną, o tym za chwilę. Ale uwaga: passata to nie
przecier pomidorowy, a już na pewno nie
koncentrat pomidorowy. Jeśli raz wprowadzisz do kuchni passatę, już nigdy nie spojrzysz na
koncentrat pomidorowy. Więcej o tym - w przepisie na
sos pomidorowy do wszystkiego >> ).1/2
cytrynykilka łodyg zamrożonej naci
pietruszki (wrzuciłeś ogony do zamrażarki, gdy ostatnio używałeś do czegoś naci, prawda? Jeśli nie, zrób tak na przyszłość, a tymczasem weź kilka liści naci albo zrezygnuj tym razem z
pietruszki)
oliwy z oliwekszczypty
płatków chiliszczypty
oreganosoli,
pieprzutrochę
wodyzwykłego garnka z pokrywką50 g
ryżu (po ugotowaniu da to jednoosobową porcję)Jeśli nie masz ugotowanego
ryżu, ugotuj go teraz. Przepis jest na opakowaniu, jakby co.Posiekaj
cebulę,
czosnek (
czosnek przed posiekaniem przygnieć trochę
bokiem noża. Nie używaj wyciskarki, bo po co) i
pietruszkę. Siekaj wszystko jedno jak, nieważne, przecież się spieszysz bo jesteś głodny. Garnek rozgrzej. Wlej
oliwę. Wrzuć
czosnek. Uważaj, bo garnki mają cieńsze dno niż patelnię i zaraz się nam
czosnek spali, a tego nie chcemy - bo będzie gorzkie. Więc od razu wrzuć
cebulę i pomieszaj, niech się trochę zeszkli. Wyciśnij na to
cytrynę, ale nie do końca, kilka kropel soku przyda się nam za chwilę. Zaskwierczy i ostro odparuje. Dodaj passatę - tyle, żeby pokryła wszystko, co mamy teraz w garnku - tak na 1 - 1,5 cm. Pomieszaj. Dodaj
pietruszkę,
chili,
pieprz i trochę
soli. Posmakuj. Powinno być kwaśne i wyraźnie słone.Gdy zacznie bulgotać, czas zhackować
mintaja.Zwykle
rybę przed przyrządzeniem trzeba rozmrozić i pewnie wielu gotujących łapie się teraz za mądre głowy i
śmieje się ze mnie w kułak. Ich strata. My jesteśmy głodni, nie mamy czasu na rozmrażanie, więc wykorzystamy fakt, że w przykrytym garnku będzie z passaty, dodanej
wody i warzyw powstawać para, która rozmrozi nam
rybę i
fasolkę. Hack!Dodaj trochę
wody. Włóż filet. Pokrop go z wierzchu resztą
soku z cytryny. Wsyp
fasolkę. Zamieszaj. Przykryj. Teraz temperatura w garnku ostro spadła, będzie potrzebowało chwilę, żeby się rozgrzać. To
daje Ci czas na pokrojenie
pomidorów w ćwiartki. Skończyłeś? W garnku sos zaczyna wrzeć. Sprawdź, czy nie przywiera. Jeśli łapie się dna, dodaj jeszcze trochę
wody. Odwróć filet, dostał już trochę ciepła od
spodu, teraz czas na drugą stronę. Wrzuć
pomidory. Zamieszaj. Przykryj. Zmniejsz ogieńJeszcze jeden hack: postaraj się, żeby pod filetem znalazło się trochę
fasolek - stworzą dla niego podest, dzięki
czemu, jeśli nawet zacznie Ci wszystko trochę przywierać, to
fasolki pójdą na pierwszy ogień, a nie
ryba.Doglądaj. Będzie potrzebować z 20 minut. Jeśli sos robi się za suchy i przywiera, dodaj trochę
wody. Trochę - nie robisz zupy. Co jakiś czas spróbuj
fasolki - jeśli zmiękła, jesteś u celu. Filet na pewno też jest już ok. Jeśli jesteś nieufny, dziabnij go widelcem, powinien się lekko rozpadać. A jeśli w międzyczasie mieszałeś za mocno i dawno Ci się rozleciał, też będzie dobre.Spróbuj. Powinno być kwaskowe (od
cytryny i
pomidorów) i pikantne (od
chili). Wsyp
oregano i zamieszaj. Wrzuć
ryż. Zamieszaj. Daj mu jeszcze minutę. Spróbuj. Sól? Pieprz? Jest ok?Jedz.Przepis dla spieszących się facetów, którym znudziło się jedzenie na kolację
chleba z
musztardą, i dla facetów, którzy planowali filety z
mintaja utytłać po powrocie do domu w
jajku i
bułce, i wrzucić na patelnię - tylko zapomnieli je sobie rozmrozić. Pomysły:Za kwaśne?
Ryba lubi kwaskowe sosy, ale jeśli Ty za nimi nie przepadasz, zrób jeszcze jedną rewizję kuchni. Co masz, a co mogłoby dodać
słodyczy dla złamania smaku? Winogrona? Suszone śliwki? Rodzynki? Weź garść i dodaj do sosu (na tym etapie, co
pomidory). Będzie super.Nie masz nic z tych rzeczy, a sos naprawdę wyszedł za kwaśny? Nie przyznawaj się nikomu, ale dodaj łyżeczkę
cukru. Zamieszaj, dosmakuj. Działa?Jeśli chcesz użyć mrożonego fileta, ale nie takiego w kostkach, tylko zwykłego (dla tych, którzy dawno nie byli na zakupach: takiego w kształcie mniej więcej
ryby przeciętej wzdłuż na pół ;) ) - jak najbardziej, tylko pamiętaj o jednym: takie filety mrożone są razem z tzw. glazurą, czyli słoną mazią, która ma zabezpieczać
rybę, a której dostawcy zwykle dają dużo za dużo (tak, dzięki temu filet, który kupujesz, waży więcej i płacisz drożej za mrożonego gluta). W czasie rozmrażania glazura by spłynęła, ale my się spieszymy i chcemy dodać
rybę zamrożoną. A więc kolejny hack: włóż filet pod ciepłą
wodę z kranu i poczekaj, aż
woda odmrozi i spłucze glazurę. Gdy w dłoniach zostanie Ci już tylko
ryba, do gara z nią. Aha: nie kupuj
pangi! Chyba że lubisz dania z chińskimi ściekami w składzie.