Wykonanie
Dziś mamy święto. Dla jednych bardziej religijne, dla drugich bardziej patriotyczne, a dla wszystkich..... to po prostu dzień wolny od pracy oraz wstęp do (którego to już w tym roku?:-)) dłuuugieeego weekendu.Zgodzicie się ze mną, że zawsze jest miło połasuchować? I że są dni, kiedy jest jeszcze bardziej miło niż.. zawsze? :-) Dziś właśnie jest taki dzień. Niby pełnia lata, a za oknem listopad.....Przy takiej aurze, mój wewnętrzny barometr bez wahania wskazuje na słodkie:-).Mam nastrój na
morele! Będzie więc ciasto
morelowe. Nie przepadam za wcinaniem świeżych morelek, bo zazwyczaj są bez wyrazu. Natomiast w wypiekach zyskują niewyobrażalnie czyli dokładnie na odwrót niż
brzoskwinie. Te wolę na surowo.Dzisiejsza moja propozycja przypomina wyglądem Austriackie ciasto z
morelami - Marillenkuche , smakuje równie dobrze, jednak zupełnie inaczej.Robi się właściwie samo:-) i w dodatku w ekspresowym tempie. Przy dobrej organizacji pracy, po 15 minutach od rozpoczęcia, blachę z
ciastem wkładamy do piekarnika.Składniki na tortownicę o śr. 22 cm:10-12 morelek1 i 1/5 szklanki
mąki pszennej5 łyżek
mąki ziemniaczanej1,5 łyżeczki
proszku do pieczenia3/4 szklanki
cukru1
cukier z prawdziwą
waniliącukier puder do posypania200g
masła3
jajaWykonanie:Miękkie
masło ucieramy mikserem przez kilka minut, sypiemy
cukier i
cukier waniliowy i ucieramy dalej na głądką masę. Następnie dodajemy kolejno
jaja. Teraz
pora na przesiane obydwie
mąki i
proszek do pieczenia. Gdy wszystkie składniki pięknie się nam połączą, przekładamy ciasto do wysmarowanej
masłem i oprószonej
mąką lub
bułką tartą tortownicy.
Morele myjemy, pozbawiamy pestek i kroimy na ćwiartki. Układamy na cieście, skórką do dołu.Ciasto pieczemy 50 minut w temp. 170-180C. Po wystudzeniu posypujemy
cukrem pudrem.
No więc, gdy ciasto wylądowało na talerzyku,
mogę zrobić to, co planowałam od dawna, ale ciągle coś mnie przed tym skutecznie powstrzymywało. Rocznica Cudu nad Wisłą czyli Bitwa Warszawska 1920 czyli....... film Jerzego Hoffmana pod tym samym tytułem.
Taak, wiem że krytycy nie zostawili na tym filmie suchej
nitki i zarzucali, że reżyser zamiast dzieła batalistycznego z solidną podbudową historyczną, stworzył romantyczną opowieść w stylu Sienkiewicza, że Borys Szyc beznadziejny..........że Natasza U. łzawa.....Czytałam o tym wszystkim, ale.. lubię
mieć własne zdanie, a w całym roku nie ma chyba lepszej daty, by je sobie wyrobić. :-)
Życzę Wam Smacznego! :-)