ßßß Cookit - przepis na A DONG - blogerki recenzują!

A DONG - blogerki recenzują!

nazwa

Wykonanie

Dzisiaj niestety wyjeżdżam. Niestety, chociaż tak naprawdę przeważa u mnie zadowolenie. Spędziłam w Katowicach kilka naprawdę wspaniałych dni. Od kiedy poznałam Angie w internecie, nie mogłam się doczekać, kiedy przeniesiemy naszą znajomość do realnego świata. Nie obawiałam się, nie denerwowałam. Wiedziałam, że się dogadamy.
Wczoraj, ostatniego dnia, wybrałyśmy się razem w ramach akcji organizowanej przez portal Uroda i Zdrowie - miałyśmy za zadanie zrecenzować azjatycką restaurację A Dong w Katowicach. Po otrzymaniu obszernej karty dań długo zastanawiałyśmy się, co zamówić. Oczywiście żadna z nas nie zamówiła tego samego dania - chciałyśmy spróbować jak najwięcej różnych potraw. Kelnerka jakby czytała nam w myślach, gdyż wszystko dostałyśmy w formie jednego wielkiego talerza, z którego nabierałyśmy wedle uznania porcje. Nie byłyśmy w stanie zjeść całkiem dużej części posiłku, więc to chyba najlepszy dowód na to, że serwowane tam porcje są naprawdę duże.
Co dokładnie zamówiłyśmy?
Zupę krewetkową po tajsku, pierożki hacao na parze, kurczaka w 5 smakach, kiełki sojowe oraz - uwaga - ośmiornicę po wietnamsku.
Zgodnie stwierdziłyśmy, że zarówno zupa, jak i pierożki były bardzo dobre. Kiełkom sojowym także nie miałyśmy nic do zarzucenia, ale nasze serca podbił kurczak - delikatny i aromatyczny, w pysznym sosie. To naprawdę jedno z lepszych dań tej restauracji. Ośmiornica wzbudziła w nas mieszane uczucia - była lekko gumowata, a jeśli miała ona mieć intensywny smak, skutecznie został on zabity przez zdecydowanie zbyt grubą panierkę. Mimo to danie nie było niesmaczne - można byłoby jednak nad nim popracować, podobnie jak nad ryżem, który niestety był trochę rozgotowany.
Podsumowując powyższe uwagi, A Dong to miejsce, do którego na pewno bym wróciła. W ich menu jest wiele ciekawych propozycji, które z chęcią zobaczyłabym na talerzu. Lokal ma kilka wad, jednak utrzymuje się na dobrym poziomie. Na pewno nie jest to przeciętna azjatycka knajpka, w której można liczyć co najwyżej na rozgotowany chiński makaron z przesmażonymi warzywami.
A swoją drogą, nawiązując do pierwszego zdjęcia... Orange Mocha w Starbucksie jest naprawdę godna polecenia! Kto nie pił, niech zapozna się z tym świątecznym smakiem pomarańczy i gorzkiej czekolady ukrytej w naprawdę pysznej kawie. :)
Dużo interesujących filmów, spacery, ROZMOWY. Wspólne gotowanie, aromatyczne kawy i nowe ciekawe smaki. Tak oceniam to spotkanie i chyba nic dziwnego, że... nie mogę doczekać się kolejnego!
A teraz? Wracamy do codziennych obowiązków. Lekcje czekają. Książka do pociągu już w torbie, czas iść na przystanek. Poranek uwieńczony czekoladowym ciastem z fasoli i kawą "kokosowe malibu" dał potrzebną energię na wyjście. Uśmiech na twarzy poniesie dalej.
Źródło:http://relishmeals.blogspot.com/2013/11/493-tuesday-dong-blogerki-recenzuja.html