Wykonanie
Kokosowe muffinki a'la "bounty" o pięknym, zielonym kolorze pokazywałam już raz tutaj.Dziś chcę Wam podpowiedzieć drobne modyfikacje, dzięki którym ciacho jest idealne, doskonałe, boskie, no po prostu wywala z butów i prawdziwe "bounty" naprawdę może się schować, no ;)
Pierwsza rzecz to płyn - w oryginalnym przepisie występuje
mleko owsiane, ja napisałam po prostu "
mleko roślinne" i zazwyczaj lałam takie, jakie akurat miałam otwarte (najczęściej
ryżowe, czasem
sojowe), a czasem nawet samą
wodę i też wychodziło smaczne, natomiast ostatnio robię z
mlekiem kokosowym albo
wodą z dodatkiem 1 dużej łyżki stałej części
mleka kokosowego i z nim ciasto wychodzi naprawdę najlepsze, jeszcze bardziej
kokosowe.Druga rzecz -
czekolada do polania - na początku polewałam muffinki pasmami
czekolady,
potem zrezygnowałam z niej i wolałam takie zupełnie bez niczego, natomiast teraz jest faza druga skrajna czyli cała góra porządnie oblana
czekoladą i to jak najbardziej gorzką (70-90%
kakao).
I trzecia rzecz - na górę koniecznie, zdecydowanie i nie ma nic lepszego -
chipsy kokosowe zamiast wiórków, zupełnie inny efekt i dekoracyjny, i smakowy, i dużo lepiej się je, kiedy
kokos nie rozsypuje się dookoła.Do pieczenia wszystkiego od dawna używam
oleju kokosowego ale to już wiecie ;)W załączeniu fotki i dodam jeszcze, że wg mnie to najłatwiejsze, najszybsze, a zarazem najpyszniejsze i najbardziej efektowne ciasto świata, więc musicie, po prostu MUSICIE je zrobić! :))P.s. ZDJĘCIA BEZ JAKIEJKOLWIEK OBRÓBKI KOLORÓW,
SERIO,
SERIO!